Nie obejrzałem jeszcze całego filmu ale widzę już lekkie przekłamanie. Ludek strzelający w sprzęgi pociągu - dokładnie ta scena. Nie wnikam w to, czy kule mogłyby taki sprzęg
rozerwać, ale jeśli doszło do rozerwania przewodu, to pociąg taki sam hamuje. Towarowe ciufcie (jak i osobowe) mają tak zwany hamulec zespolony. Ich działanie jest
uzależnione od ciśnienia jakie jest w przewodach i odpowiednich do tego miejscach. Gdy tego ciśnienia nie ma, klocki hamulcowe same się zaciskają na kołach, co oznacza
hamowanie.
Co jak co, ale chociaż na tym się znam ;)
Cóż, to jest po prostu Bond :) Z twojego postu wynika że znasz się na tym, po tym jak to jest napisane wierzę w to. Tylko po prostu filmy z Bondem nigdy nie były wierne realizmowi, i nie zawsze dzieje się w filmie tak, jak by się stało w prawdziwym świecie :)
O proszę - widzę kolega tutaj się wypowiedział w temacie realizmu. Cała masa fanów tego czegoś zwanego "skyfall" (można porównać do botów oceniających in plus bo tak im zakodowano) używa tutaj określenia, że film dzięki realizmowi bardzo zyskał (a tutaj nawet kolejarz znalazł smaczek ze swojego podwórka). Owszem Bond ma być przerysowany, ale robić z tego szmirę pod przykrywką opowieści z odruchami serca głównej postyaci i dającej do myślenia to .... niestety kpina z widza.
Jeszcze raz zatem - Skyfall to nie był Bond - to gniot tak straszliwy, ze aż nierealne, że powstał (zepsuli wszystko czego się można było z konwencji serii spodziewać).
Zniszczyli i zabili Bonda!
Jestem na milion % pewien, że kolejna część będzie zupełnym alter ego tego gniota! Muszą bowiem szanować fanów, do ch...