PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=451244}
7,4 293 tys. ocen
7,4 10 1 293148
7,5 66 krytyków
Skyfall
powrót do forum filmu Skyfall

Niestety, ale kompletnie nie zgadzam się z oceną najnowszego Bonda. W filmie znajduje się
tak niesamowita ilość nieścisłości, że aż boli. Ale to bym przebolał, w końcu nigdy nie była to
najmocniejsza część filmów o agencie 007. To co dzieje się pod koniec filmu przechodzi
ludzkie pojęcie. To nie jest już James Bond, tylko "Kevin sam w domu". Terrorysta, który
przewidział z wyprzedzeniem gdzie przeniesie swą siedzibę MI6, zaplanował atak hakerski,
wysadził starą siedzibę oraz tunel metra, daje sie pokonać starszawemu agentowi,
puszystemu myśliwemu? Człowiek który miał być na tyle potężny że z powodu swojego
własnego życzenie przejmuje wyspę, nie jest w stanie poradzić sobie z zabunkrowanymi w
kamiennym domku ludźmi? Przecież zgodnie z treścią filmu, Silva mógł sprowadzić tam co
najmniej małą armię. A zamiast tego zabrał ze sobą bandę nierozgarniętych pachołków, którzy
dali się pozabijać gwoździom spod sufitu, czy wybuchającym deską. Końcówka była już
kompletną masakrą. Ściga ten Silva fanatycznie M, po czym co? 20 minut wcześniej bez
zawahania próbuje ją uśmiercić w budynku rządowym, a gdy nic nie stoi mu na przeszkodzie
zakończenia jej życia w kamiennym kościółku chce, by ta uśmierciła jednocześnie i jego i
siebie samą? Pomijając fakt stojącego za nim, całkowicie NIE bezbronnego myśliwego, oraz
Bonda który oczywiście zaraz się pojawia, jest to lekko śmieszne. Jest dużo rzeczy do których
chciałbym się przyczepić, jak chociażby bezsensowna akcja ze snajperem (Patrice) w
Szanghaju. Czy jestem jedynym, który miał takie odczucia na temat tego filmu?

ocenił(a) film na 8
Jakvbek

chyba tak...:-(

ocenił(a) film na 7
Jakvbek

miałem identyczne skojarzenie, jak zobaczyłem wybuchające deski i śrubowe żarówki

ocenił(a) film na 7
Jakvbek

Nie, nie jesteś :)

ocenił(a) film na 7
Jakvbek

miałem identyczne odczucie.. dla mnie ta scena z jego domu był jakby połączenie Kevina z macgyverem.. a wydaje mi się, że nie o to chodzi w bondzie.. Ludzie kochają Bonda za te wszystkie wynalazki którymi zachwycał a nie za robione bomby z gwoździ.. co mnie jeszcze śmieszyło scena jak M razem z dziadkiem uciekają z tego tunelu i idą w kierunku kościółka.. wielka szefowa MI6 a świeci latarką we wszystkie strony tak jakby wołała : "Halo tu jestem!" Dużo było momentów które po prostu nie przystoi klasykowi jakim jest Bond. na szczęście całość ratuje fenomenalna postać Javiera Bardema.. zrobił różnicę.. niczym Joker w Mrocznym rycerzu.. ocena 7/10

ocenił(a) film na 6
mcbong

Rzeczywiście, zapomniałem o tej scenie ;) W ogóle ta opcja, że zniknęła szefowa MI6, nielegalnie porwana przez Bonda, a nikt ich nie szuka mimo iż zostały zostawione ślady. Nie, naprawdę porażka :( Po opiniach które słyszałem:
"Jeden z najlepszych Bondów!". To jestem kompletnie załamany. Bardem oczywiście pokazał klasę ;) Mi jeszcze spodobała się postać Q, strasznie mi przypomina Sherlocka z serialu BBC :D

mcbong

Nic dodać, nic ująć...

ocenił(a) film na 7
Jakvbek

Ten dziadek Kincade, to taki Hagrid z H.P. Gdy Bond z M do niego przyjechali zrobiło się zbyt rodzinnie jak na Bonda. Wiele elemtów już mi wyleciało z głowy, a najlepsze było to jak jeden z najemników Silvy wlazł do tego pałacyku, zamku jak kto woli, a zaczajony Kincade zastrzelił go i rzekł - Welcome to Scotland ;D

ocenił(a) film na 7
Jakvbek

Mam te same odczucia...

Dlaczego zginęła dziewczyna Bonda? Po co ją Silva zatrzelił?
Po co motyw ze Szkocją? Długi, nudny i taki nieBondowy ten kawałek.
Poza tym film masakrycznie przewidywalny, przy każdej scenie wiadomo co będzie za pięć minut.

ocenił(a) film na 6
Jakvbek

Podpisuje się pod tym postem rękami i nogami. Dodam jeszcze bezsensowną decyzję M o "tke the bloody shot", grzebanie nozem w ramieniu, wybuchajace nie wiadomo skad bomby w metrze, okruszki Q w odleglosci 2m od siebie (zeby przypadkiem Silva ich nie przeoczyl), raca pod woda, cala sekwencja w tytulowym Skyfall (od pierwszej do ostatniej sceny)... poprostu maskara. CR i QoS przyzwyczaily nas do w miare fajnej inrtygujacej fabuly, myslacego bonda i naprawde niebezpiecznego swiata szpiegowskiego a tutaj mamy jakis posklejany z roznych czesci obraz ktory wlasciwie nie wiadomo do czego zmieza. Plusem Skyfall jest aktorstwo, ujecia i nawiazania do poprzednich czesci (niech bedzie). Aha i jeszcze jedno. Ujecia z Heinekenem, Omega i Vaio w roli glownej doprowadzaly mnie do furii (ja rozumiem marketking itd ale to bylo juz ostre przegiecie)

ocenił(a) film na 8
Jakvbek

hahaha miałam te same skojarzenia z McGyverem, Kevinem i Jokerem, ale mimo wszystko film mi się podobał, bo na pewne rzeczy nie warto zwracać uwagi, bo o to chodzi żeby czerpać przyjemność z oglądanego filmu. Oglądając filmy danego gatunku znamy i godzimy się na ich konwencje, a w tym przypadku jak dla mnie takie szczegóły nie były na tyle drażniące, żeby zepsuć ogólny obraz filmu,
a nawet te skojarzenia z postaciami z innych filmów były dla mnie zabawne:)

ocenił(a) film na 6
Jakvbek

i ja musze sie zgodzic z wypowiedzial tego autora w 100 %.Dokladnie sie zgadzam z w kazdym aspekcie.
Duzo czytalem recenzji i wypowiedzi przed seansem i dochodzilem do wniosku ze to nie mozliwe zeby ten Bond nowy byl az taki dobry i nawet lepszy od genialnego Casino Royale.
I i co i okazalo sie ze oczywiscie recenzenci jak zwykle swoje a widzowie swoje.
Ja osoboscie sie bardzo zawiodlem na nowym Bondzie.Pierwsza polowa filmu genialna a puzniej juz zaczyna cos sie pieprzyc juz do konca.Przyznam sie ze czarny harakter naprawde mial potencjal duzy ale pod koniec filmu tak go spieprzyli ze niedobrze mi sie juz zrobilo.

Albo po co pokazali scene pelna napiecia i dramatyzmu z wzniosla muzyka kiedy Bond biegnie ulica by ratowac M jak by zaraz miala zginac a tak naprawde nie zginela bo oczywiscie czarny harakter nie potrafi szczelac.Szczela do wszystkich i do wszystkiego tylko nie do M !!!!.Powaznie myslalem ze M w tej scenie zginie bo muzyka i emocje ktore byly pokazywane w tej scenie na to wskazywaly a tu takie bzdury.
A puzniej jest juz tylko gorzej i gorzej i wkoncu juz wychodze z kina z mieszanymi uczuciami
A film naprawde mial wielki potencjal byc czyms ponadczasowym epickim i emocjonujacym.A okazal sie byc tylko typowym sredniakiem srednio wyrezyserowanym.

AHA a sceny akcji sa naprawde takie sobie.Ja nie wiem czy tylko mi sie wydaje czy Martin Cambel to jest najlepszym rezyserem dla Jamesa Bonda i tylko on ma swietne wyczucie w budowaniu akcji i napiecia.Nic nie przescignie Casino Royale i Golden Eye naszych czasow jesli chodzi o sceny akcji i napiecia.

ocenił(a) film na 6
lavrenzo84

Film zyskał by bardzo wiele, gdyby jak piszesz M zginęła w tamtej scenie. A dalszy ciąg filmu, to byłby po prostu Bond, chcący ją pomścić na Silvie. Tylko, że wtedy musieliby myśleć dłużej nad nazwą filmu, tytułowe "Skyfall" by się nie pojawiło. Podobało mi się to, że prawie do końca filmu nie było żadnego nawiązania do tytułu, oprócz tego psychologa. Pokazanie tabliczki przy domu, było naprawdę ciekawym zagraniem ze strony twórców. Ale niestety, to co się działo później psuje mi ogólny odbiór filmu. Tak jak Casino Royale bardzo mi sie spodobało, Quantum mnie zawiodło, a Skyfall rozczarował. Co będzie następne?

Jakvbek

Niekoniecznie, bo do Skyfall mógłby powrócić symbolicznie, po śmierci M, aby obmyślić plan. W końcu i tutaj i tutaj, ten powrót ma zawsze symboliczny charakter, a nie tylko taktyczny.

Jakvbek

Realizmu tej scenie dodaję przekonanie, że nie mamy przecież do czynienia ze sprytnym 7- latkiem, a ludźmi, którzy wiedzą jak się takie rzeczy montuje. Możecie narzekać, że to kolejny gatunkowy banał i klisza, ale biorąc pod uwagę liczne posiłki Bardema i chatynkę w Szkockich górkach, gdzie są tylko 3 osoby, życzyłbym każdemu powodzenia aby wygrać z takim orszakiem w pojedynkę.