czy nie sadzicie, że - skoro całośc jest tak nostalgiczna i pełna odwołań do tradycji - Sean Connery powinien zagrać Kincade'a? Choć idąc tym tropem moznaby chyba autopastisz stworzyć, gdyby jeszcze na dobitkę np. Rogera Moora jako M jeszcze obsadzić ;)
Kincade nie był jego ojcem, tylko zarządcą. Gdyby w filmie występował ojciec Bonda, wtedy ewentualnie miałoby to sens. Aczkolwiek, rzeczywiscie, mój chłopak też był tym lekko rozczarowany w pierwszym momencie.
Bond jest sierotą. To po pierwsze, poza tym kto tu mówi, że ten facet był jego ojcem (bo początek Twojej wypowiedzi sugerował by, że ktoś właśnie tak napisał) No i czemu Connery mógłby zagrać tylko ojca Bonda? Moim zdaniem całkiem fajnie by było gdy zagrał właśnie tego Kincade'a, a co do R. Moora to on już z deczko za stary, no chyba, żeby go dobrze ucharakteryzować.