Słyszałem piosenkę z tego filmu i muszę przyznać, że tak bezpłciowej muzyki Bond dawno nie miał. Piosenka tytułowa jest pozbawiona wyrazu, na jedno kopyto. Słabiutko.
To 2:2, bo mi się bardzo podoba. W końcu klasyczna nuta, a nie dziwaczna Madonna lub Jack White z Alicią. Od czasu Sheryl Crow i Garbage nie było tak brytyjskiego kawałka :).....w końcu wykonywanego też przez brytyjską artystkę. Nie lubię Adele, ale tutaj wstrzeliła się idealnie.
I po co od razu osobiste ataki? Czy ja kogoś obraziłem swoją opinią? Dać hołocie dostęp do internetu...
Piosenka jest fajna, ale w oderwaniu od filmowej czołówki. W filmie rzeczywiście brzmi mdło, bo i czołówka jest mdła, niestety. Nie wiem, kto ją projektował, ale nie miał ewidentnie pomysłu...
Jest takie łacińskie powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje. Moim zdaniem piosenka Adele jest świetna. Jeśli chodzi o piosenki do Bondów nie lubię tej Madonny (zupełnie nie pasuje) i tej Alicii Keys i Jacka White'a (jw.) za to uwielbiam "Goldeneye" Tiny Turner (autorstwa Bono i Edge'a) i "Tomorrow Never Dies" Sheryl Crow.