Dobry, pierwszy Bond z Craigiem który mi się podobał i mnie nie znużył. Widać jawne
inspiracje reżysera, historią batmana jak i filmami Nolana mu poświęconym(Główny zły to taki
Joker, co rusz aktorzy rzucają sucharami, które zamiast śmiech powodują raczej pytające
podniesie brwi, acz nadają filmowi klimatu, i ogólnie historia Jamesa opowiedziana w Skyfall
przypomina historię Bruca Wayna, ba nawet lokaj się pojawia stary), Bond wchodzi w nową erę
w której to"Q" jest teraz Harrym Potterem, a nie podstarzałym Panem Samochodzikiem. Film
trzyma poziom, można narzekać, że jest to odejście od tradycyjnego Bonda, ale to jest dla mnie
zaleta serii zapoczątkowanej przez Craiga. Pojawiają się liczne nawiązania do poprzednich
Bondów, a film można uznać za swoiste nowe otwarcie i remake całej historii. A no i kawałek
Adele "Skyfall", mmmmmm
Dokładnie. Tak jak w "Quantum of Solace" wyraźnie było widać inspiracje Bourne'm, tak "Skyfall" w oczywisty sposób czerpie z Batmana Nolana. Serię o Mrocznym Rycerzu bardzo sobie cenię, niestety w przypadku 007 przejęta komiksowa konwencja, nie sprawdziła się. Dla mnie to na pewno najsłabszy Bond z Craigiem w roli głównej. Piosenka Adele, owszem, udana i pasuje do Bonda, ale generalnie muzykę w filmie uważam za słabą. I nie wiem, czy można tu mówić jeszcze o "serii zapoczątkowanej przez Craiga"? Bo mam wrażenie, że kreacja Craiga, "urealnionego" Bonda z "Casino Royale" i "QoS", w najnowszym filmie została zastąpiona kolejną. Kontynuując parafrazę tytułów Batmana Nolana, dla mnie to raczej "Bond Begins" (po raz kolejny).
Fakt, sam soundtrack mnie też nie powalił. Byłem szczerze zdziwiony, że pojawił się on w Oscarowych nominacjach(a np. ścieżka z Hobbita, która według mnie była bardzo dobra, nie). Ścieżka dźwiękowa poprawna, ale nie wyróżnia się niczym za bardzo.
Też OST-a z Hobbita stawiam zdecydowanie wyżej. Zresztą sam "Hobbit: UJ" zjada "Skyfall-a" w całości.
Muzyka z Hobbita nie dostała nominacji, ponieważ bardzo wyraźnie czerpała z Władcy Pierścieni. Szkoda, bo utwór przewodni jest naprawdę mocny.
To ciekawe w taki razie, że muzyka z "Powrotu Króla" dostała Oscara, mimo że chyba czerpała jeszcze więcej z "Drużyny Pierścienia", która to muzyka również dostała Oscara ;)
Ciekawe jak scenarzyści rozwiążą kolejną część, bo dla mnie osobiście zaszło to trochę w ślepą uliczkę. Tak jak po "Casino Royale" miałem jakieś swoje oczekiwania i przeczucia co do kolejnej części (w dużej mierze sprawdzone), tak teraz nie mam pojęcia, w którą stronę może pójść ta historia? Nie chodzi mi tu oczywiście o szczegóły fabuły, ale o sam charakter postaci agenta 007 zaproponowany w "Skyfall". Czy w kolejnej części będzie kontynuowana konwencja, która ukazuje Bonda jako "wygasającego", podstarzałego agenta, którego mięśnie i oko nie jest już tak sprawne jak kiedyś?
Co ciekawe w "Casino Royale" Craig miał być najmłodszym Bondem w historii (w jakimś wywiadzie przeczytałem kiedyś, że trzydziestoparoletnim), a fabuła działa się przed wszystkimi poprzednimi częściami, co miało odświeżyć postać głównego bohatera i nadać serii nowy kierunek. Minęło 6 lat, mamy trzeci film z Danielem a w nim dla odmiany Bond okraszonym siwym zarostem, wydaje się być niewątpliwie najstarszym Bondem serii.
Nolan zakończył swoja trylogię "śmiercią" Batmana. "Skyfall" natomiast proponuje po raz kolejny "odświeżenie serii i nowy kierunek". Może w przypadku filmu Mendesa (którego Bond nomen omen odbywa "wycieczkę w przeszłość", przypominającą rozliczenie się z życiem człowieka tuż przed śmiercią) również najlepszym rozwiązaniem było uśmiercenie nie "M", a samego 007?
Jak dla mnie Bond za szybko się "zużywa" i za często przechodzi transformacje.
Najmłodszym Bondem w historii był George Lazenby, który w "OHMSS" miał 30 lat. Wiek poszczególnych odtwórców w chwili ich bondowego debiutu przedstawia się tak:
- Connery 32 lata,
- Lazenby 30 lat,
- Moore 46 lat,
- Dalton 41 lat,
- Brosnan 42 lata,
- Craig 38 lat.
Dobry film. Kiedys seria bondow to byl po prostu kolorowy kicz i tania rozrywka. Teraz jak to w filmie stwierdzono "nie bawimy sie juz w strzelajace dlugopisy" Skyfall z chlodnymi i szarymi ujeciami Londynu wyglada strikte jak ostatni batman w swoim gotham. Bardzo mrocznie i przez brak cukierkowatowosci blizej mu do reala. Craig czym starszy tym lepiej wypada w roli. Lepszy bond ze zmarszczkami i ranami po kulach ktory odczuwa zmeczenie niz lalus pedancik. Oby nikomu nie przyszlo do glowy zmieniac aktora. Bo nastepny pewnie bedzie metroseksualny