Nie byłem do tej pory jakimś wielkim fanem Bonda. Jednak od czasu do czasu pościgi,
strzelaniny, bijatyki, gadżety i piękne półnagie kobiety pozwalały na chwilę rozrywki. Skyfall jest
najlepszym Bondem do tej pory. Zawdzięcza to swojej "surowej" postaci, którą podkreślił
między innymi brak gadżetów. I pomimo, że brawurowych scen akcji nie brakowało to film był
jakby bardziej realistyczny. 143 minuty minęły, a ja nawet nie wiedziałem kiedy. Pozostał jednak
pewien niedosyt. Tak jak usunięcie gadżetów było bardzo dobrym posunięciem tak usunięcie
drugiej "rzeczy", z której również rozpoznawany jest agent 007 było błędem, a mianowicie
pięknych półnagich ciał, jego dziewczyn. Nie jestem erotomanem :), ale byłem lekko
rozczarowany tym bardziej, że urodziwych aktorek w filmie nie zabrakło. Co najwyżej 10 sekund
scen podczas, których można było zobaczyć jedynie zarys ciała to zdecydowanie za mało.