Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami :).

Obejrzałem wczoraj po raz któryś Quantum of solace, szczególnie skupiając się na pojawiających się zarzutach odnośnie tego filmu. No i cóż, pierwszy minus to praca kamer, w scenach akcji ujęcia tak szybko się zmieniają, że trzeba się dobrze skupić, jednak film dzięki temu jest dynamiczny(nie tak jak Sklyfall) i aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Drugi minus to skok z samolotu...podobnie naciągany jak pamiętny wyskok Bonda za samolotem w GoldenEye. No i z minusów to tyle, film świetny, ciekawie zmontowany, fabuła logiczna i konsekwentna, Bond jak trzeba to brutalny jak trzeba to sprytny i z klasą, pije(choć nie mówi) "wstrząśniętą" wódkę martini, trzyma się go gorzki humor, nie przedstawia się co prawda klasyczną kwestią ale dobrze, bo w skyfall widać, że ta scena jest wstawiona na odczepne, gadżety natomiast stały się domeną MI6 a nie samego Bonda (chociaż telefon który robi dobre zdjęcia w nocy z kilkudziesięciu metrów...), no i na końcu klasyczny gunbarrel. Ode mnie zasłużone 9/10 czyli zdecydowanie lepiej niż Skyfall 6/10.