Wróciłem właśnie z premiery i na pewno warto obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie, bo film trochę się różni od innych części mimo że przewijają się motywy z innych Bondów. Moja subiektywna opinia:
Co do aktorów:
Javier Bardem - absolutnie genialny, jego teksty i pogrywanie z Bondem wychodziło mu rewelacyjnie.
Daniel Craig - naprawdę daje radę, był niemal na poziomie Bardema, może i nie jest wysokim brunetem, ale mimo to gra świetnie Bonda.
Reszta raz lepsza (Ralph Fiennes, Judi Dench, Ben Whishaw) raz gorsza (Naomi Harris).
Moim zdaniem Bond naprawdę fajny, pewien pomost między nowszymi i starszymi Bondami - można powiedzieć że nowy Bond w starej dobrej formie :) Film ma swój klimat i to najważniejsze, bo to właśnie zawsze cechowało dobre Bondy (specyficzne, trochę przerysowane kino akcji, z sarkastycznym poczuciem humoru). Właściwie wszystkiego jest w sam raz. Ewidentnie wyciągnięto wnioski z nieudanego Quantum oraz przesadnego gadżeciarstwa z Brosnanem. Sarkazm w rozmowach Bonda z M czy Silvą (whisky!) wymiatał :) Skyfall nie jest rewolucją, ale na pewno ewolucją i to bardzo dobrą. Wraz z sytuacją na zakończenie bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Trafia do jednych z moich ulubionych razem z Casino Royale, Szpiegiem który mnie kochał i Bondami z Connerym.
PS. Jeśli nie macie ochoty na reklamy możecie opuścić pierwsze 25 minut