Ktoś opisując historię filmów o Bondzie napisał,ze mamy Bonda na nasze czasy i zgodziłem się z tym. Gusta są oczywiście różne ale pan Craig w tej roli bardzo mi odpowiada. Nie śledzę kolejności filmów jakoś dogłębnie, czyli która historia pokazuję Bonda w różnych ,,stadiach'' ale wnioskuje,że w Skyfall nasz bohater zaczyna się ,,wyrabiać'' na rzeczywistego agenta 00 ( tak jak niektórzy opisują pewne przyrównanie do ról Connerego). Jednak bądź co bądź coś mi nie pasowało. To tylko moje odczucia ale może niektórzy też to odczuli.
Na sam początek wpadły mi do głowy kwestie wypowiadane przez naszego agenta, były trafne i może powinny zawierać takie metafory czyli niedomówienia ale naprawdę wolałem dobrze przyprawione konwersację z Casino Royale ( np. w pociągu z Evą Green ).
Druga sprawa to postarzenie Bonda, czas nie oszczędza nikogo ale zrobienie z niego takiego staruszka, że to już nie ogarnia tego świata, powinien myśleć o biureczku jakoś mi nie spasowało, a w końcu na nową xperie za stary nie był:)
No i można powiedzieć ostatnia akcja czyli dom. Ukazanie życia osobistego jak najbardziej, w końcu taką maszyną się nie urodził i jestem za ale już czekający na niego w domu stary druh tak trochę podpadł ale dobra, czepianie się:) Chodzi mi tu o plan ochrony M, barykadowanie się, tworzenie pułapek z gwoździ i inne bajery to po prostu klimat... Kevina, to mi się nasunęło. Oczywiście to miała być przewaga nad Rodriquezem ale te okruszki dla niego i władowanie się do jaskini Bonda było do przewidzenia.
A i pojawienie się Q. To osoba, która widziałem przy Bondzie ale nie tutaj, Craig był agentem ,,prawdziwym'', może na przekór tego jak był naprawdę opisany ale nie pasowały mi do niego żadne gadżety, radził sobie bez bomby w długopisie i mimo tego subtelnego ,,radia'' i karabinów pod reflektorami to po prostu mi to nie spasowało.
Właściwie to chyba te rzeczy najbardziej mnie uderzył, nie jestem przeciwnikiem najsłynniejszego agenta w historii, a tym bardziej pana Craiga, bardzo go szanuję i film oceniam dobrze ale jednak widziałem w nim przeciwnika dla kasyna, a jednak tak się nie okazało.
Mimo świetnej obsady, bardzo dobrych efektów to Skyfall to dobry film ale nie widowisko na które się nastawiłem. To tylko moje odczucia ale mogło być lepiej i czekam na kolejne części.
PS. Będzie mi brakować Judi Dench, może sentymenty ale M to M:) Chociaż jednak Ralph Fiennes to także wielki kaliber.
Pozdrawiam