Nie mogę zgodzić się z owacjami na temat Skayfall. Moim zdaniem to jest najsłabszy film z udziałem Daniela Graiga. Słaba fabuła, w której tylko rola Javiera Brdema jest genialna - pytanie, czy to zasługa scenariusza czy tego świetnego aktora. Ponadto dużo nieuzasadnionych dłużyzn, a już mistrzostwem świata wśród obciachu to ostatnia scena typu MacGyver lub Predator ze Schwarzeneggerem. Kilku gości chodzi dookoła małego zamku i wrzucają do niego granaty, po to aby M dostać żywą w swe ręce. Totalny obciach, jak z najgorszych filmów sensacyjnych lat 80-tych. Należy pogratulować PR-owcom, że przekonali ludzi do tego, że ten film jest dobry - BO NIE JEST.
Oglądałeś "From Russia with love" albo "Goldfinger"?
Czytałeś którąś z powieści Fleminga?
Tak, ale nie jest mi to potrzebne do oceny filmu. Nie wychodzę z założenia, że kiepski film można usprawiedliwić książką.
"Tak" czytałeś/oglądałeś/oba czy to taka "rozpendówka" na początek?
Nic nie trzeba usprawiedliwiać. Bond nie wypadł sroce spod ogona tylko wziął się z książek Fleminga.
W świat filmu został wprowadzony takimi filmami jak "Dr No", "From Russia with love" i "Goldfinger"(pierwszy bond "full wypas").
Nie można zabronić twórcy powrotu do oryginalnej definicji
"rozpendówka"? Widziałem jak większość fanów Bonda wszystkie filmy o nim. Z tego co mówisz wynika, że oceniasz Skyfall w kontekście wcześniejszych filmów o Bondzie i napisanych o nim książek? Taka logika mnie nie ujmuje. To, że były dobre filmy o Bondzie wyprodukowane wcześniej i temat ma wielki potencjał, nie oznacza, że późniejsze filmy też muszą być świetne? To dotyczy również Skyfall. Twoje nastawienie jest oczywiście emocjonalne. Tak naprawdę lubisz tę serię i jest to jeden z powodów dla którego jej bronisz. Stęskniłaś/eś się za kolejnym odcinkiem, bo takie było założenie PR, abyś się stęsknił/a - odpowiednio długa przerwa od poprzedniego odcinka. A tak między nami... Jakie znaczenie dla oceny filmu Skyfall ma to, że Bond nie wypadł sroce spod ogona (nota bene nikt tak nie twierdził). Są świetne książki, które zostały sprofanowane produkcją filmową. Wiedźmin też nie wypadł sroce spod ogona. Jak ocenisz jego ekranizację? (Nie odpowiadaj to było pytanie retoryczne).
Dzięki za analizę dogłębną psychologiczną po...2 postach i 6 zdaniach.
Całe szczęście, że darmowa (konta nie podałeś to myślę, że darmowa).
A jak się ma mój sentyment do serii a Twoja analiza do rzeczywistości to sobie zobacz moją ocenę "Die another day" albo "Moonrakera" ;)
Sentyment mam, ale do świetnych części, których tej serii (na szczęście) nie brakuje.
"Skyfall" jest jedną z najlepszych części. Jeżeli chcesz to mogę podać argumenty, ale coś mi się wydaje, że nie muszę, bo pewnie wszystko już wiesz, prawda psychologu-jasnowidzu?
Przepraszam, nie chciałem Cię urazić. Moja wypowiedź nie jest i nie miała być psychoanalizą. Ja też lubię Bonda i też czekałem na kolejny film, stąd i zrozumienie dla takiego nastawienie u Ciebie. Tyle, że mnie ten film rozczarował... pozdrawiam
Proszę o wybaczenie, ale o ile to możliwe, chciałbym przeczytać o dlaczego ta "świetna część" jest jedną z najlepszych. Inaczej mówiąc proszę o argumenty - może i ja się przekonam, dla mnie ta część jest zdecydowanie poniżej średniej (mam tu na myśli serię o 007).
Proszę:
- skupienie się na Bondzie, pokazanie jego rozterek, które są aż nadto obecne w powieściach a z filmów wyparowały bardzo szybko
- rozwinięcie relacji Bond - M co pozwoliło wykorzystać potencjał aktorki tej klasy co Judi Dench
- nowe spojrzenie na stałe elementy serii, co pozwoliło je włączyć do filmu bez popadania w schematyzm
- udane odwołania do wcześniejszych filmów z serii
- przeciwnik, który przez większość czasu jest o krok przed 007, co przywodzi na myśl atmosferę FRwL - najbardziej klimatycznej części serii
- bardzo dobra strona techniczna - zdjęcia, muzyka, efekty specjalne
popieram
Skyfall jest najsłabszym Bondem z Craigiem i nie jest wart takiej uwagi, jaką mu poświęcono...
Masz i moje wsparcie! Tyle sobie obiecywałam po tym filmie- szkoda słów;(( pozdrawiam!
Zgadzam się. Najgorszy Bond Craig i w ogóle bardzo słaby film. Trzy znośne momenty: piosenka śpiewana przez Adele, rozmowa w kasyno Bonda z Severine i rozmowa Bonda z Silvą na opuszczonej wyspie.
Sieczka.
A teraz parę słów ode mnie:
Jestem od zawsze fanem Bonda, dlatego też poszedłbym na Skyfalla nawet, gdybym czytał, że to są pomyje.
Poszedłem do Imax. Daję 5/10. Czuje się rozczarowany.
minusy:
1. BAD GUY - totalne dno
2. poprawność polityczna dzisiejszych czasów sprawiła, że w bad-guy jest pedziem (no co - źle? nie bądźmy homofobami!)
3. wypad do zameczku na końcu... chryste, co za poroniony pomysł. i te sztuczki mcgivera hahahah
przygotowania jak arnold w predatorze....
4. Gareth Mallory - ahahahah - jak się rzucał w sądzie... normalnie jakby miał klatę odporną na kule. Niesamowita... głupota :)
5. Craig w tym filmie wygląda kiepsko. Starość nie radoś, a jeszcze parę filmów ma zagrać jako Bond... Chyba zaraz będzie odcinek 007: Bond vs andropauza:)
6. Ogólnie ten film jest taki uproszczony. M jakaś taka jak nie M. O tym żenującym Q nie wspomnę (teraz poprawnie politycznie dawać młodzików na stołki z komputerami pffff) W końcu będzie bonda oglądało wiele małolatów, którzy zaraz polecą też do pleya po cegłę Sony (oczywiście zatwierdzoną i przetestowaną przez Bonda)
aaaaaaaaaahahahahah
co do plusów:
1. ADELL - kocham tę piosenkę, i nie mogę usunąć z myśli już tak długo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=DeumyOzKqgI&t=1m19s
2. Bond:
"prawie cały budynek wyleciał w powietrze, a to cholerstwo się uchowało?"
aaaaaaaaaaaaaahahahahahah
3. kilka dobrych akcji,
4. niezgorsze zdjęcia
5. muzyka
6 .Bond, James Bond
Tak więc - idąc na ten film, nie nastawiaj się na coś niesamowitego. Raczej pomyśl, że będzie słabo (najgorszy Bond z Craigiem), a może wówczas miło zaskoczy Cie coś na plus...
Szkoda, bo mogło być naprawdę duuużo lepiej.
Pozdrawiam