Zacznę od plusów
1) Film zaczyna się typowo dla Bondów - pościg akcja, całkiem nieźle
2) Fajny wstęp z NAJLEPSZĄ muzyka od czasów The World Is Not Enough - brawo Adele
3) Bond to Bond. Jestem wielkim fanem i nie pozwole sobie na nadmierną krytyke... ale serce jednak boli
4) Craig, Dench - fascynujący jak zawsze. Homo zapędy silvy także ok. FINNES GENIALNY jak zawsze - chyba najwieksza zaleta tego filmu
No a teraz gorzej. Wady
1) Nie rozumiem co zrobili z kobietami. Zawsze była dobra, zła - teraz jakiś urywek sceny miłosnej z cholera wie kim, jakaś agentka która w niego strzela, ale w sumie nie wiadomo kim jest i prostytutka z którą w sumie sam nie wiem jak kończy się akcja :O CO TO BYŁO
2) Scenariusz i reżyseria na prawde zawodza. Bond zawsze był efektowny, do przesady nabity "nowinkami". Tu mamy Q który NA BOGA przypomina mi tego walniętego goscia z Batmana, kompletny brak gadżetów i jak na bonda zero akcji
3) O czym własciwie jest ten film ? Jakiś agencik mści się za to że został wystawiony. Mało razy to było? Ani razu ten film mnie nie zaskoczył. Nie było sceny nawet takiej jak te w Casino Royal gdzie Bond wypił tego drinka. Odstaje od poprzednich czesci
Podsumowując jestem rozczarowany. Filmu nie ocenie raczej, bo nie mam serca. Pierce nie był idealnym bondem, ale wtedy bond był z jajem, Q był szyderczy i nawet "zwróc wszystko w całości" powodowało uśmiech, a nie sprawiało wrażenia wrzuconego na sile.
Film chyba nieco na siłe zrobiony. Pojechali na wózku zwanym marka Bonda. NIC nowego film nie wnosi, więcej akcji jest choćby w filmie Strzelec..
Na koniec końca: Nie czułem że oglądam Bonda, ani przez chwile (moze z wyjątkiem wyjazdu DB5 z garażu). Czułem sie jakby to był kolejny nudny film z Mattem Demonem albo temu podobny. Bardziej zaskakujące są filmy ze Stathamem.
Serce pękło
I bardzo dobrze że nie miał tych gadżetów wreście Bond nie jest przesadzony.Pierce był z jajem? bo miał gadżety?
Właśnie istotą każdego Bonda - od "Doktora No" począwszy - jest to, że ma być przesadzony, ale tak z przymrużeniem oka. To uczyniło tą postać kultową. A nie jakieś rzewne pochlipywania, i melodramatyczna otoczka - vide ta paździerz SKYFALL.
Prosto - Bond się zmienia, bo czasy, mody i oczekiwania publiki się zmieniają. I zmiany przecież były już wcześniej - Bondy z Connerym były przecież znacznie mniej fantastyczne (w sensie odrealnienia) niż te z Brosnanem, czy np. mniej komediowe niż te z Moore'm. Podobnie było choćby z Batmanem - on też przez długie lata był bardzo niepoważny, począwszy od pierwszych komiksów i filmików w latach czterdziestych, przez słynny campowy serial z Adamem Westem... Aż tu nagle w połowie lat 80 przypałętał się Frank Miller i zrobił Batmana poważniego - w kultowym dziś "Powrocie Mrocznego Rycerza", która to jednak wizja potrzebowała jeszcze 20 lat do dostanie się do kina (choć inspiracje tym dziełem widać już w Batmanach Burtona), bo panowała tam wtedy inna moda. Ta wizja rządzi dziś, ale i na nią zapewne przyjdzie kres, bo moda się zmieni (pierwszą jaskółką tej zmiany może być sukces "Avengers")... Normalka.
Dodam, że sam na nową koncepcję Bonda zaprezentowaną w CR kręciłem nosem, choć rozumiałem, że taka być dziś musi. Ale w tym filmie "kupiłem" ją bez zastrzeżeń.
Ja tu czegoś nie rozumiem: przecież gadżetów nie ma (a raczej prawie nie ma) już trzeci film z rzędu. Rozumiem, że wielu to nie pasuje, ale jak można być z tego powodu rozczarowanym czy zawiedzionym? Czego się ci krytykanci, po dwóch poprzednich częściach, spodziewali w tej zobaczyć?
Nie rozumiesz czegos. To odróżnia Bonda od innych filmow akcji ze jest przegięty. Casino Royale i Quantum nie były przegięte ale COS SIE DZIAŁO. Tu akcji było malutko. Szczerze bardziej by sie nadawał tytuł Uprowadzona 3. Bond nie ratuje juz swiata tylko bawi sie w prywatne gierki.
Różnica miedzy starym a nowym bondem ? Ot choćby takie teksty jak
"sam zadecydujesz jakiej pompki użyjesz" od "manypeny"
albo
"prosze nie pytac... prosze nie mówić" - w tym samym filmie troche wczesniej
Wszelkie dogryzania ze starym Q
Akcje z tym grubym ruskim
To były filmy z jajem. Za to je kochałem i wolałem od własnie filmów z mattem demonem które uważam za dno. Teraz - film w stylu wszystkiego co widzimy w innych filmach akcji, gorszy od filmów ze Stathamem - je lubie za tą specyficzność, a po bondzie oczekiwałem czegoś BONDOWSKIEGO a nie tego co wszedzie. Sam nie wiem jak to określić.
Byłem przerażony Craigiem przed ogladnieciem CR. Po stwierdziłem ze to najlepszy aktor-bond po Connerym. Tylko ze później i QOS i SF były FILMAMI słabymi. Craig nic nie mógł zrobic
Dalej mysle o ocenie. Skłaniam się ku 6, ale sam nie wiem.
No i bardzo dobrze że nie są przegiente są ciekawsze bo mają wkońcu fabułe anie tylko rozpierducha.