Nie wiem, jak niektórzy recenzenci mogli określić najnowszego bonda powrotem do korzeni. Nie rozumiem dlaczego Mendes odszedł od sprawdzonego stylu Casino Royal
(ciekawy scenariusz, wartka akcja) - tutaj, banał goni banał.
Nie będę już powtarzał zarzutów związanych z brakiem logiki (masa wątków na forum), nie to jest zarzutem - ale jeśli z jednej strony funduje się nam starzejącego się bonda,
a z drugiej w groteskowy sposób przymyka oko na to, co nam nie pasuje...
Najlepiej w półdrzemce film podsumował mój ojczulek - to ta M <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<spoiler alert>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> nie
mogła zginąć wcześniej? Tylu ludzi byśmy oszczędzili... ;)
Tu mamy mój główny zarzut - bond, który miał być jednym z najdramatyczniejszych w historii okazuje się pełnym groteski, momentami nudnawym filmem akcji.
Nie tędy droga!