Jak nie masz to zrobić ze stówą to zakop i daj namiary gdzie ukryty jest ten banknot (możesz "mapę skarbów' puścić mi mailem).
Gniot straszliwy i płakałbyś przez cały film bardziej z Bondem niż za tą stówą... Tak więc kasę zachowaj na inne cele (karnawał, bracie!)
slyszalem rozne wersje ale twoja sie sprawdzila, ale jak wyjdzie na rynek szybcy i wsciekli 6 to chyba film bedzie godny kupienia nawet na blu ray czy szklana pulapka 5?
Jak pisze widmo_82 - lepiej przepić tą kasę niż wydać na taki badziew! Zero Bonda w Bondzie!
Nazwa "Bond" nieodparcie kojarzy się z akcją (zazwyczaj przesadzoną, ale na tym polega urok agenta 007) - tutaj akcja jest chwilę na początku i chwilę na końcu; dalej - z tzw."Bond-Girl" - przeważnie są dwie - dobra i zła; tutaj taka osoba jest jakimś trzeciorzędnym "dodatkiem" (Moneypenny tu nie wliczam, ta postać ma swoja własną niszę w historii tej serii); następnie - gadżety Bonda przekazywane mu przez Q - tutaj praktycznie rzecz biorąc mamy 2 (słownie: DWA) "cuda", z których jedno to... nadajnik! Wow, jakież to oryginalne! A sam Q wygląda jak jakiś nieśmiały przedstawiciel mniejszości seksualnej - nie obrażając nikogo!!! No i wreszcie sam komandor Bond - uosobienie elegancji i bycia brytyjskim dżentelmenem w każdym calu! Tutaj mamy jakiegoś typa, który ma wygląd osiedlowego menela albo jakiegoś chlora spod GS-owskiego sklepu.
Reasumując - film dobry dla cierpiących na bezsenność. Po około godzinie projekcji tego filmu można spać jak zabity.
Totalna strata czasu - nie polecam!
PS.Jak ktoś chce nowego, ale "innego" Bonda, to polecam książkę Jeffery'ego Deavera pt."Carte Blanche" ( która podobno miała być scenariuszem Bonda nr 23; niestety zamiast tego otrzymaliśmy jakiś SKYFALL) - w niej jest wszystko to, do czego przyzwyczaił nas prawdziwy Bond.
Jestem już po seansie i przyznam, że nie zawiodłem się na nowym Bondzie, wiadomo, że od Casina to już inny Bond, zimna maszyna do zabijania, bez poczucia humoru, nie taki, jaki był w filmach np z Brosnanem. Z początku też mi to nie pasowało, minęło trochę czasu nim polubiłem nowego Bonda, zarówno w wykonaniu Craiga jak i w odmiennej od poprzednich konwencji. Jednak ta część przypomina mi w kilku wątkach Bondy właśnie z Brosnanem. Zamach na siedzibę MI6 jak w "Świat to za mało", były agent, który mści się na agencji, niczym Janus z "Goldeneye", spisanie agenta na straty, jak w pierwszych scenach "Śmierć nadejdzie jutro". Bond ewoluuje, w tej części kilkakrotnie wypowiada dowcipne kwestie, chociaż z kamiennym obliczem, pod koniec filmu nie przypomina już obrażonego na cały świat dużego dziecka, szukającego odwetu za śmierć Vesper, scen akcji jest tu rzeczywiście mniej niż w poprzednich filmach, ale to zasługa Mendesa, w jego filmach nie ma spektakularnych scen, wystarczy przypomnieć sobie "Drogę do zatracenia", może w kolejnym Bondzie będzie ich więcej, mam taką nadzieję, w książkach Fleminga postać Bonda rozwijała się z książki na książkę, tak tez jest i w przypadku tych trzech części nowych Bondów. Swoją drogą, jeśli nie Craiga, to kogo widziałbyś jako odtwórcę Bonda? Pewnie znalazłoby się kilku kandydatów. Książki Deavera jeszcze nie czytałem, ale pewnie mnie nie zawiedzie, jak znam jego twórczość. "Piekło poczeka" Faulksa trochę męczyło mnie przydługimi opisami, ale przypominało starego Bonda z cyklu filmów z Connerym.
Nowy Bond? Chociażby Clive Owen. Albo zrobić eksperyment, i niech Bond będzie czarny - w tym kontekście padało nazwisko Idris Elba. Gorsi od Craiga na pewno by nie byli.
Też widziałbym Clive'a Owena w roli Bonda, w International grał bardzo zbliżoną postać i świetnie wypadł w tej roli moim zdaniem albo Jamesa Purefoya, nie jest gwiazdą wielkiego formatu, ale przecież Bonda zawsze odtwarzali aktorzy, którzy wielki sukces i sławę osiągnęli dopiero po Bondzie, a pewnie byłby to Bond zawadiacki, dowcipny, i nie stroniący od widowiskowych i pełnych adrenaliny akcji. Z czarnoskórych aktorów, kiedyś Will Smith wyraził chęć zagrania Bonda, swego czasu Carl Weathers prezentowałby się dobrze jako Bond, w Action Jackson zagrał jakby kopię Bonda, no ale wiek ma już trochę za duży jak na agenta 007.
@panzerdark: zgadzam się w każdym słowie z Tobą. Ktoś w jakiejś recenzji napisał, że ten Bond jest lepszy gdyż nie jest efekciarski tylko efektowny. Przecież w każdym jak do tej pory Bondzie chodziło o efekciarstwo i to było właśnie sedno 007.
Wg mnie, najgorsza część.
Dałem aż 7 tylko i wyłącznie bo.. to przecież BOND.
Dokładnie! Bond od zawsze to było ratowanie świata tudzież Wielkiej Brytanii przed wszelkimi dostępnymi zagrożeniami, przy użyciu "nieziemskich" gadżetów, samochodów czy broni. Zawsze to była rozrywka z przymrużeniem oka. I tego samego spodziewałem się wybierając się na SKYFALL do kina. A co dostałem? Nudne, przegadane kino z melancholijno-melodramatycznym podtekstem, gdzie dodatkowo absurd goni absurd. A sądząc po reakcji widowni po seansie, zdecydowana większość miała identyczne wrażenie. Jak reżyser chciał pokazać "męki i cierpienia" M. i Bonda, to mógł sobie zrobić jakiś spin-off, zatytułować go "Życie i śmierć M.", i wypuścić to do kin nie sygnując tego nazwiskiem Bonda, i tak "wilk byłby syty i owca cała". A tak? Trzeba czekać na Bonda #24, przy czym ja już się tego obawiam, bo w dalszym ciągu tą kultową rolę ma kalać Craig - już samo to jest obrazą i potwarzą dla - przede wszystkim - Seana Connery i Rogera Moore'a.
Nie słuchaj ich to jest genialny film z poczuciem humoru,z genialna obsadą,nie jest tak bardzo przesadzony jak z starsze cześći przed casino.
Na stypach jest większe poczucie humoru niż w tym gniocie! Pokaż mi tu jedną śmieszną scenę. Kupa - to słowo pasuje tu jak ulał! - niekonsekwencji, nudy i bezsensu.
Kiedy Silva pyta się Bonda czy to zrobimy.
Muzyka z helikoptera Silvy.
Rozmowy Bonda z Q szczególnie w metrze.
Jak Bond jedzie z M samochodem spod sądu.
Ten starszy pan wtym domu jak pokazuje Bondowi jak się strzela z strzelby.
Silva jego uśmiech i teksty.
Jak Bond mówi że to kakzwane Radio,póżniej ten sam tekst mówi Silva.
Sceny z zabawką pieskiem M którego póżniej dostał Bond.
Rozmowa Bonda na przesłuchaniu gdy mówi że M to suka.
Wow, normalnie najśmieszniejsze sceny w historii kina! A już nazwanie M. s*ką - humor że boki zrywać.
Tak na serio - wiem, że każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie; w końcu do tego służy forum - ale... Nie kpij, dobra?
Masz rację, nie rozczarował mnie, a po przeczytaniu wielu opinii, miałem takie obawy. Mogłoby być trochę więcej scen akcji, ale ni to jest najważniejsze, film trzyma klimat dwóch poprzednich Bondów. Mile zaskoczył mnie Fiennes swoją rolą, na początku filmu nie sprawiał dobrego wrażenia, raczej służbistę bacznie obserwującego poczynania M i czekającego na jej potknięcie, później jednak okazał się sympatycznym gościem z poczuciem humoru. Natomiast piosenka Adele przypomina bondowskie piosenki z czasów Shirley Bassey, taki powrót do korzeni, no i jej pierwsze słowa są zapowiedzią zmian w Bondzie, które pewnie nie wyjdą na złe dalszym przygodom agenta 007.
1.kupić kaftan bezpieczeństwa,2.zdobyć prozak,3.po zażyciu prozaku i zabezpieczeniu się kaftanem,odebrać wytyczne misji od M,ku chwale korony.Skyfall dobry,ale bez rewelacji,której spodziewałem się od molestujących moje oczy i uszy zwiastunów,jest i maxi sexy many-penny,mordobicie daje po gębie,śliczne panie podają drinka i głaszczą po kolanie,super złoczyńca jest całkiem złowrogi,a samochód cudo,piękny i drogi,czy warto kupić?,nie wiem czy za ta cenę,ale obejrzeć na pewno warto.009 out.
Powiem tak, jednym przypadł do gustu film, innym nie, więc jak oczekujesz jasnej odpowiedzi to... sam lepiej pomyśl. Jedni napiszą kup, drudzy napiszą że nie, będąc na twoim miejscu kupiłbym od razu ponieważ bardzo mi się film podobał, ale nie mówię Ci co masz robić, powiem tylko make your choice.