Na film czekałem od premiery poprzednika i muszę przyznać, że ta część mnie nie zawiodła a stała się jedną z moich ulubionych części Bonda. Genialna rola Javiera Bardem mimo, że widać czasem to podobieństwo do Jokera z Mrocznego Rycerza, uważam, że stworzył jednego z najlepszych wrogów Bonda, Na plus oczywiście rola Craiga i Judi Dench oraz pojawienie się znanych aktorów w Bondzie. Co do muzyki i zdjęć oczywiście na wysokim poziomie. A co do samego filmu, świetna fabuła i ukazanie Bonda, który powstaje na nowo. Film ani trochę mnie nie znudził, świetne sceny akcji i wprowadzenie większej dawki humoru :) Szczerze mówiąc przeraziła mnie trochę rola Bardema i ta chęć zemsty na M. Im dalej film trwał coraz bardziej się bałem, że to on zabije M. Najsmutniejsza była dla mnie scena, gdy M umierała i 007 płakał, strasznie szkoda mi się go zrobiło, ale również trochę się zasmuciłem gdyż Judi Dench grała M prawie 18 lat i ciężko będzie się przyzwyczaić do tego, że M teraz będzie mężczyzną. Ale nie można zapomnieć, że to powrót do korzeni i odświeżenie całego MI6. Mam nadzieję, że Ralph Fiennes powróci do tego M z książek i pierwszych części :) Co do tego, że Naomie Harris została Moneypenny wcale mi nie przeszkadza, polubiłem ją, liczę tylko, że się sprawdzi i powróci ten flirt między nią a Bondem :) Bardzo podobała mi się końcówka, gdy Bond otrzymał to pudełko w którym była ta figurka psa z flagą Anglii, co oznaczało by Bond nadal służył Jej Królewskiej Mości oraz wiele nawiązań do starych części szczególnie ta w której Bond wchodzi do gabinetu, gdzie czeka na niego nowy M z zadaniem TOP SECRET. Jedynie mogę się przyczepić tego, że mało czasu poświęcono czasu dziewczynom Bonda. Mimo to film oceniam 10/10 i z niecierpliwością czekam na kolejną część.