bo Bond też ma sie na umieranie i sentymenty i gadanie o 'the old days'...
Bond lipa to i lipna M i jeszcze bardziej lipna końcówka filmu......
mnie to nie dziwi, w tej koszmarnej scenie kończy sie pewna epoka dobrych filmów o Bondzie...
M w książkach był facetem, więc bardzo dobrze że Skyfall tak to załatwił że znowu facet będzie grał tę rolę. Dench była świetna w tej roli, ale jej czas już nadszedł
Skąd wniosek, że umarła? Sceny pogrzebu nie było, po scenie w kaplicy jest szybkie przejście do sceny na dachu MI6. Może ją odratowali i przeszła w końcu na zasłużoną emeryturę, wykonując zadanie do końca, jak tego pragnęła?
Mężczyzna jako M - w porządku, wracamy do klasyki wraz z zalotną panną Moneypenny.
Tak na marginesie, jeśli chodzi o temat tej dyskusji - chyba czytasz zbyt wiele Super Expressu lub Faktu itp.
Umarła. Po pierwsze płaczący Bond itd. Po drugie w scenie na dachu Moneypenny mówi Bondowi, że odczytano testament M i zapisała mu figurkę pieska z biurka.
Tak na marginesie to chyba ogladasz Swiat wedlug kiepskich bo jestes srednio dowcipny