Bezsprzecznie najlepszy Bond z Craigiem i jeden z najlepszych filmów o 007 ever.
`Skyfall` to chyba najbardziej artystyczny z Bondów, okraszony scenami akcji na wysokim
poziomie oraz urokliwymi nawiązaniami do poprzedników, Do tego fenomenalne zdjęcia
Deakinsa ( sceny w Szanghaju to kosmos!) i bardzo dobra muzyka. Najlepszym dowodem na
jakość Skyfall jest fakt, że Craig wreszcie posiada wdzięk i poczucie humoru, a nie tyko posturę
osiłka niczym Jason Statham.
Dobry, choć odrobinę przerysowany Bardem, cudowna Berenice, świetna jak zawsze Judi
Dench. Aktorstwo na poziomie niespotykanym w Bondach od lat.
Skyfall - Klasa!
PS. Dziwnym dla mnie są zarzuty o niedorzeczność fabuły. To przecież 007 i trzeba znać
konwencję (fakt, że Bondowską konwencję zabiło ukochane tutaj Casino). To tak, jakby
wyrażać zdziwienie, że w filmach o Batmanie dorosły chłop lata w skórzanym stroju nietoperza.
Pozdrawiam
Gdyby wywalić niepotrzebne dłużyzny (zabić Bardema w ministerstwie i oszczędzić sobie Szkockiej papki oraz posiadłości lorda Bonda, tudzież starowinkiego lokaja i scen z przygotowywaniem pułapek jak w Siedmiu Wspaniałych albo w Drużynie A), to byłoby półtora godziny solidnego, okraszonego świetnymi dialogami filmu o Bondzie. A i tak byłby gorszy od Casino Royale. Craig bije poprzednich Bondów na głowę, Skyfall bije Quantum na głowę, Ale do Casino Royale to do kolan nie dosięga.
I ten "genialny" spedalony Silva, prawie tak samo soczysty jak arcyzły Loki z Thora czy Avengers, latający wkoło jak zapłakane, nadąsane dziecko... W scenie na wyspie, gdy molestował Bonda miałem takie napady śmiechu z tej jego "pseudozłej" postawy, że chyba tylko przez to go nie pocisnę jeszcze bardziej.
Ale oprócz tego wszystkiego - sceny, reklamy, obsada, wątki, "Eastern Eggs" - rewelacja!
Daję 6/10 i czekam na kolejnego Bonda z Craigiem!
Dodatkowo temat z postarzaniem Bonda w filmie, który ma być "początkiem" cyklu - trochę tu przesadzili.
"Gdyby wywalić niepotrzebne dłużyzny (zabić Bardema w ministerstwie i oszczędzić sobie Szkockiej papki oraz posiadłości lorda Bonda, tudzież starowinkiego lokaja i scen z przygotowywaniem pułapek jak w Siedmiu Wspaniałych albo w Drużynie A), to byłoby półtora godziny solidnego, okraszonego świetnymi dialogami filmu o Bondzie." - popieram w całej rozciągłości!!!
Piszesz rewelacja a dajesz 6. To co dałeś Quantum skoro Skyfall bije go na głowe.
Półtora godziny rewelacja, godzina do dupy - 1.5 : 1 = 6/10.
Nie pamiętam ile Quantum dałem, ale zaraz zmienię, jak jest więcej jak 6/10
No, dałem mu też 6/10 (ale ja tak mam, że rzadko kiedy daję gorzej niż 5-6...). Już zmieniłem na 5/10 :)
ja miałem 5/10 i popatrz co sie zoceną stało jak zacząłem udzielać sie w innych tematach :P
Ogonie wszędzie napisałem że 5/10 ale i tak jeżdzą po takiej ocenie, Ty daleś 6/10 i też nie byli zachwyceni ;)
Mnie zastanawia czy film na którym sie nudzisz i zasypiasz zasługuje na 8/10, moja odpowiedź jest prosta NIE
Ależ oczywiście - miałeś prawo poczuć się zrobiony w butelkę. W końcu od czego jak nie od Bonda powinno się wymagać bycia rzetelnym blokbusterem!
W tej scenie to cała sala ożyła i padły komentarze, że zamiast kobiety w nowej części Bond ma faceta :P
I teraz weź tą scenę i porównaj do przesłuchiwania na krześle z LeChifre i węzełkiem - tam nikomu nie było do śmiechu... Jak mówiłem - Casino Royale to niedościgniony majstersztyk!!!
Dokładnie, tam było niedowierzanie i zainteresowanie, nikt nie pomyslał by się zasmiać.
Zgadzam sie w 100%. Casino Royal to najlepszy Bond jaki byl. Skyfall to cienizna. Na sali kinowej byly smiechy, ludzie sie nudzili, gadali - tego filmu nie da sie ogladac, warsztatowo opera mydlana, za dlugi, za nudny, za slaby. A koncowka to juz "Kevin sam w domu" :)
Bonda lubiłem, te z Craigiem już bardziej bo zaczęły być technicznymi cackami ale Skyfall wymiata przede wszystkim fabułą. Najlepszy Bond jaki powstał.
Zeby zrozumiec Bonda - trzeba znac całą serię. Chociaz ta najnowsza serie z Craigiem. Skyfall zamyka trylogię. Z reszta w bardzo udany sposób :)
Bezsprzecznie NAJSLABSZY BOND z Danielem Craigiem. Jedyne co tam bylo dobre w tej "Szklanej Pulapce 4.0" to byl sam Daniel Craig. Reszta to slabiutkie kino akcji z dluzyzna.
Widocznie mieliśmy odmienne oczekiwania co do tego filmu. Poprzednie dwie craigowskie części to były właśnie `filmy akcji`, natomiast Skyfall to `film o Bondzie`.
Skyfall' jest prawie tym wszystkim czego można by oczekiwać od Bonda XXI wieku: przebojowości, szacunku do tradycji ale do granic rozsądku, powagi gdy trzeba i skomplikowanego charakteru, ale i niepozbawionego poczucia humoru i charyzmy - czego zwłaszcza w 'Quantum of Solace' brakowało. Uroku dodają nawiązania do poprzednich części i muzyczne wstawki. A zdjęcia Deakinsa zapierają dech w piersiach. Duży plus za montaż i świetne sekwencje walk i aktorstwo. Obraz Mendesa jest jednak inny niż poprzednie części: bardziej stonowany, obyczajowy ale i tak wyjątkowo bondowski w swojej poniekąd odmiennej konwencji. Jeden z lepszych filmów o Bondzie.