Mam mieszane uczucia. Wkurza mnie ten trend w nowych Bondach, żeby wnikać w psychikę głównego bohatera. Prawda jest taka, że Bond był zawsze postacią powierzchowną i za to go ludzie kochali. Jego osobiste rozterki mało kogo interesowały. Za dużo psychologii aplikują do tych nowych części. Było sporo elementów, które przywoływały w pamięci starego dobrego Bonda, ale zaraz to niweczono scenami w których czułem się bardziej jak bym oglądał Macgyver'a. Nie mogłem patrzeć jak 007 chla na umór, chodzi nieschludnie ubrany, a przełożeni sugerują mu, że przyszła pora na emeryturę. To tak jakby zabijać legendę. Ogólnie rzecz biorąc film świetnie technicznie zrealizowany, momentami przywoływał w pamięci stare czasy, dlatego 6.
Wszystko wskazuje na to, że następny Bond będzie już bardziej taki jak tego oczekujesz. Ten film zapowiada powrót do korzeni: facet-szef, który wypowiada się jak pierwszy szef Bonda, 'Manipeny', charakterystyczna poczekalnia, charakterystyczne skórzane drzwi do gabinetu. Myślę, że tutaj rola Craiga może się zakończyć. Teraz potrzebujemy kogoś grzeczniejszego, ale czerpiącego z tego, co ostatnie trzy filmy wypracowały.
A czemu Craig miałby już kończyć z Bondem? Teraz wróci stara konwencja, już nie będzie tego wnikania w psychikę, ale Daniel może nadal grać agenta. Nie widzę przeciwwskazań.
Do tego Craig aktorsko jest świetny, dobrze się go ogląda w każdym filmie.
Do Craiga też nic nie mam, gra dobrze, tylko żeby do cholery nie wnikali w jego myśli ;D
Właśnie tym Bondy z Craigiem różnią się od wcześniejszego "Science-fiction z przymrużeniem oka". "Skyfall" nie powinien być zaskoczeniem po dwóch poprzednich częściach. Ja mam nadzieję, że DC zagra 007 jeszcze w co najmniej dwóch następnych, bo jego kreacja jest Bondem z krwi i kości na miarę XXI wieku.
Tylko pytanie czy fani sagi tego chcą. Tradycja zobowiązuje i nie można od tak przekreślić 50 lat dobytku tylko dlatego, że "czasy się zmieniają". To nie przypadek, ze ludzie, którzy obejrzeli wszystkie z dotychczas zrobionych filmów zgodnie za najlepsze uznają te najstarsze. Też się do nich zaliczam, tak jak 80% ludzi, którzy byli ze mną na premierze.
Każdy ma z nas ma wizje "swojego Bonda" nie zadowolisz wszystkich, a Sam Mendez myśle że znalazł, może złoty to za duże słowo ale znalazł środek, jest bond elegancik któremu laski wskakuja do łóżka, tez Bond który ma uczucia i uroni łze,(i biega z małym pistolecikiem:P) ludzie i tak i tak będa kochać Bonda:P Jest tak czasami że czekasz do premiery z zapartym tchem, wychodzisz z kina po filmie zawiedziona bo miałaś za wielkie oczekiwania.
Craig był dobry w roli Bonda, ale może jakaś nowa krew? Ma juz 44 lata, nie chciałabym żeby grał mając 50(tak jak Tom Cruise w MI). Ogólnie dobry film, Craig super, Javier mistrzostwo! Będzie co będzie:)