Końcówka filmu sprawiła, że się uśmiechnęłam, bo przypomniał mi się mój ulubiony film świąteczny...
Tylko tak mogli zniszczyć Silvę.
A jeśli każdy film, gdzie jest wątek osaczenia, obrony domu, budnynku kojarzy Wam się z 'Kevinem...', to źle świadczy.
Ciągle mnie też bawi, że szukacie dziury w całym. Czasy się zmieniają, a i tak seria trzyma się toru. Pamiętajcie, że to film sensacyjno przygodowy, taki miejski Indiana Jones.
Właśnie nie tylko tak. Naprawdę nie wiem, dlaczego Bond nie ukrył odsieczy w lasach wokół Skyfall? Przecież wcześniej zdarzało mu się korzystać z pomocy sojuszników. To było trochę głupie i bezmyślne, co w ostatecznym rozrachunku zaowocowało śmiercią M.
Szalony Chemiku, może z tego samego powodu dla którego porzucił służbowe auto albo Silvie udało się uciec. Bo w agencji byli szpicle.
Szpicle to byli, ale w poprzednim Bondzie. Tutaj Silva miał szpicli, ale raczej nie w MI6 (prędzej policja itd). Jeśli byliby szpicle w MI6 w trzecim filmie z rzędu, to by znaczyło, że jest ono beznadziejnie dziurawe.
Swoją drogą plan Silvy był zdecydowanie zbyt przesadzony. Skąd mógł wiedzieć, że akurat tego dnia którego go złapią M będzie przesłuchiwana? I że Q akurat w tym dniu, ba minucie wręcz, rozpracuje jego laptopa, co pozwoli na uwolnienie wirusa i otwarcie klatki? I jeszcze to tego wszystko było dopasowane do rozkładu jazdy metra... Ogólnie pierwsza połowa Skyfall jest b. udana (tylko, że dzieje się zbyt szybko). Londyn jest z w/w powodów moim zdaniem przegięty, a Szkocja jest fajna, ale mało Bondowa.
Otwarcie klatki to jedno, przejście obok uzbrojonych strażników to drugie, ktoś musiał mu pomóc. Może poza owym pomocnikiem nie było więcej w agencji podwójnych agentów ale Bond wolał dmuchać na zimne. Poza tym całkiem możliwe że Silva liczył na to, że M zginie właśnie w tym wybuchu. Co do reszty muszę przyznać Ci rację, synchronizacja tych wszystkich akcji w Londynie oraz sam fakt że spodziewał się być złapanym (skąd my to znamy) były trochę przesadzone. Mogła by po prostu grupa najemników po cichu zabić kilku strażników i uwolnić swojego szefa.
Bo czegoś takiego zapewne nie udałoby się przed Silvą ukryć. A wówczas pewnie zwiałby i dalej rył z ukrycia.
Poza tym takie pytanie - "czemu nie wezwał wsparcia?" - to można średnio w co drugim filmie akcji zadać (i w paru wcześniejszych Bondach). Nie o to chodzi...