gdzie się podziała akcja???? cały film przegadany... gdy coś się wreszcie zaczyna dziać wszystko i
tak rozchodzi się po kościach...
Sekwencja w Stambule, następnie Szanghaj/Makao, potem metro w Londynie oraz ''fajerwerki'' w Szkocji - dla mnie to wystarczy za synonim ''akcji''. I jednocześnie cieszy mnie to, że film jest ''przegadany'', bo wiem, że nie mam do czynienia tu ze zwykłym small-talk i ''zapchajdziurami''. Dzisiaj same mięśnie i pojemny magazynek to niewystarczającą rekomendacja dla filmu.
Eh , jestem zagorzałym fanem filmów Bonda , obejrzałem wszystkie części , po Casino Royal i Quantum of Solace , postać Craiga bardzo przypadła mi do roli Bonda , natomiast w Skyfall zagrał dobrze aktorsko ale zabrakło tej ikry z poprzedniej części , ponadto jak śmieli wyłączyć "nowinki" Bonda , które przez wszystkie części utrzymywały klimat i pomagały mu wyjść z opresji , Ponadto akcja była jak dla mnie wolna i przewidywalna , niczym mnie nie zaskoczono , dla mnie to najsłabsza część w historii dotycząca przygód agenta 007 !
Popieram autora tematu, mi brakowało super bryk naszpikowanychi technologią, totalnej rozpierduchy, akcji, no i ociekających w seks dziewczyn, chyba jednak kryzys już sięgnął i kino. To był normalny zwykły film akcji a nie JAMES BOND.
no tak a wy dalej swoje,czyli co lepiej wtórnosc i powtarzalnosc?No oczywiście powtarzalnosć troche była ale z TDK...
No cóż, ZOoRK najwidoczniej lubi taki stereotypowy, opracowany do perfekcji przez Pierce'a Brosnana wzór agenta 007. Ja podejrzewam, że taki film zostałby raczej chłodno przyjęty przez krytykę i w dzisiejszych realiach byłby raczej ''tanią przygodówką'' niż ciekawym, eklektycznym obrazem. Ale nie każdemu musi się podobać ewolucja Bonda oraz fakt, że każdy kolejny aktor zmienia jego portret psychologiczny trochę na własny użytek. W sumie do tego sprowadza się cała polemika między fanami ''Skyfall'' a przeciwnikami. Jedni chcą iść naprzód, drudzy tkwią w ''szalonych latach 70 i 90'' (odpowiednio Moore i Brosnan). Nie dojdziemy raczej do porozumienia.
Ja osobiście jest zagorzałym konserwatystą w wielu sprawach ale akurat odnośnie transformacji Bonda jestem na tak...
James Bond to jest jak marka więc musi mieć pewne cechy charakterystyczne a nimi właśnie były dokładnie te rzeczy które wyżej wymieniłem bez znaczenia na aktora od czasów już Connerego. Obawiano się po zmianie Brosmana na Craiga jak zostanie przyjęta zmiana aktora w częsci Casino Royale bo miało to się zakończyć wielką klapą lub wielkim sukcesem. Odbyło się jak wiadomo bardzo dobrze i Daniel Craig sprawdził się rewelacyjnie jako "nowy" Bond. Nie przypominam sobie odcinka w którym przegadano aż tyle filmu ja osobiście czuję zawód i na pewno nie wrócę do tej części Bonda. Oczywiście jesteśmy różnymi ludźmi i jednym może on się podobać i fascynować taka zmiana a inni mają niedosyt i ja się zaliczam do tej drugiej grupy. Pozdrawiam.
Fakt. Zwróciłem uwagę, że wiele osób uważa ''Skyfall'' za film co najmniej dobry, ale z drugiej strony od razu dodaje, że jako Bond w ogóle im się nie podobał. Ja akurat zawsze wychodziłem ze stanowiska, że jest coś jest dobre samo w sobie, to już stanowi dużą wartość. Wszelkie odniesienia, konteksty nie mają takiego znaczenia. Oczywiście Bond to też specyficzny przypadek, ale ja najwidoczniej lubię eksperymentalne podejście do tematu. Ty wolisz sceny akcji, pościgi (których moim zdaniem nie zabrakło), a ja rozkoszuję się dialogami i nieco bardziej psychologiczną/dramatyczną stroną produkcji.
Nie wiem kiedy Bond zaczął tak bardzo dzielić ludzi. Czy dopiero od czasów Craiga? Prawdopodobnie. I nie chodzi tu już o samego aktora, ale raczej o konieczność rozwoju głównej postaci. Twórcy wiedzieli, że nie mogą tkwić w miejscu. Zaryzykowali zmiany i myślę, że się opłaciło, chociaż pewna część fanów poczuła się zawiedziona i te trzy filmy przyjęła z lekkim niesmakiem. Sądzę, że końcówka ''Skyfall'' stanowi dobre wyjście pod Bonda 24, który wydaje się wracać do korzeni i zostanie stworzony/oparty na tradycyjnej konstrukcji fabularnej (M zleca misję, Bond wykonuje.....na koniec kocha się z dziewczyną na środku oceanu :P).