Wielka fala reklamowa, nawet na filmwebie skusila mnie aby isc do kina i co...porazka. Super recenzje naprawde zachecily mnie, wczoraj nie dostalem biletu, dzisiaj mialem ostatni, doslownie ostatni bilet przez 20pm, i co ciekawe chyba najlepsze miejsce bo na samej gorze i na wprost ekranu. Super. Wielkim fanem Bonda nie jestem ale lubie kino akcji. Poczatek calkiem szalowy, bardzo udana akcja motocykli na dachach, pozniej po prostu wialo nuda no i zaczelo sie rozkrecac na koncu, kulminacja nadeszla w momencie zjawiskowego przejscia jasnosc dnia w kompletna ciemnosc nocy na szkockim odludziu. Wiem ze takie anomalie istnieja i ze bardzo szybko zapadaja ciemnosc w gorach ale tutaj to juz niestety przesadzili. Osobiscie mieszkam w Szkocji, spedzalem wiele nocek na odludzi i takie zjawisko to ...zjawisko. Ale to szczegol. Sam fakt ze Bond jest niesmiertelny, dostaje dwa postrzaly, spada w przepasc do wody i ratuje go rusalka. No ale to Bond. Tyle gorzkich slow.
Teraz co naprawde warto obejrzec. Uwazam ze kreacja Bonda calkiem ciekawa, poznajemy wiecej jego tajemnic rodzinnych. Ale tak naprawde to warto dla dwoch postaci - Javier Bardem, moim zdaniem jeden z najlepszych czarnych charakterow filmowych w historii kina. Dla mnie ten aktor to niemal taki Jack Palance. Byl bezbledny. Fantastyczna rola. Druga to Berenica Marlohe - po prostu zjawiskowa. Byla to chyba 'najkrotsza stazem' dziewczyna Bonda. Trzeba przyznac ze Craig dal sobie rowniez znakomicie rade. Tak wiec moim zdaniem film mocno przereklamowany ale co tam, oglada sie calkiem znosnie. Szkoda tylko ze tyle wpadek w filmie, ktore rzucaja sie w oczy nawet takim niespostrzegawczym osobom jak ja.