Kolejna odsłona agenta 007 miała być spektakularny jak wszystkie poprzednie..ale czy tak było?
Myślę sobie ze było już tyle Bondów ze ukształtował się pewien poziom/baza do której się odnosimy by powiedzieć czy film jest dobry czy przeciętny.
Gadżety- są zawsze- tu jakoś ich brak, piękna kobieta...kwestia gustu -ale bywały ładniejsze/inteligentniejsze, samochody..no brak, spektakularne "akcje" tez jakoś ubogo, miejsca tu już lepiej, szczególnie te zimowe pejzaże:),
Mamy po raz kolejny Craig,jak dla mnie trochę sztywny- ja chyba jestem fanem starego Bonda (Connery, Brosnan)..oni bardziej przekonywujący mówią "Martini wstrząśnięte nie mieszane"
Reasumjac film w skali wszystkich poprzednich wersji dobry, średni, przeciętny niczym się nie wybijający i chyba nie taki do którego wraca się kilkakrotnie..
7/10
Dobra, krótka recenzja tylko niestety ja mam inne zdanie.
Bond grany przez Craiga, tematów sto jak nie więcej na ten temat widziałem. Powiem tylko że nie wiem czy ktoś inny pasował by mi do Skyfall tak jak Craig, szczególnie w końcówce filmu kiedy to pejzaż stanowiły mgliste tereny Szkocji. Mało tego uważam że Craig najprościej rzecz ujmując zagrał dobrze w tym filmie.
Niezwykłą przyjemność w tym filmie sprawił mi dźwięk. Mam nadzieję że film będzie nagrodzony oscarem w tej kategorii.
Co to gadżetów ... tu właśnie sam nie wiem co na ten temat myśleć. Dla jednych rozczarowanie bo nie było żadnego super sprzętu inni może się cieszą z ich braku ...
Bardzo przyjemnie oglądało mi się ten film. W ubiegłym roku było wiele super premier. Na tę czekałem bez jakiegoś szału ponieważ nie spodziewałem się Bóg wie czego, a powinienem. Odnośnie tytułu tematu "transformacje Bonda", Craig jest innym Bondem niż ten którego grał Brosnan czy Connery. W pewien sposób z zabawnego agencika stał się dojrzałym agentem.
Byc może masz racje, fakt ta Szkocka przestrzeń wijąca się takim "spowolnieniem, zawieszeniem" czy ta nawet flegmatycznością,pasują najbardziej do Craiga..chyba CI wcześniejsi byli bardziej rezolutni i tacy "zabawowi"..myślę jednak ze to sprawiało ze filmy stawały się ciekawsze..nie sadzisz?..007 to synonim tego czego nie spotykamy na codzien, takich imponderabili,zarówno w zachowaniu, życiu jak i w gadżetach, prawie zawsze pokazywano nam coś "wystrzałowego" czasem wręcz irracjonalnego..ale prawie zawsze pożądanego.. tak się zawsze zastanawiam jakby "nowe" Bondy zagral Connery i Bronson...bo chyba konkretne filmy były robione pod nich..
Zawsze mówiłem, nie można porównywać starego Bonda z nowym 70's 80's 90's 00's 10's dziesięć lat to spora przepaść, oczwyście stary Bond zawsze będzie na 1 miejscu 70/80's chociaż jego gadzety były czasami irytujące, ale klimat, czasy w jakich wszystko było osadzone idealne, mikrofilmy, trucizny, tortury, szpiegostwo, żelazna kurtyna i świat na granicy wojny atomowej, czasy dobry starych szpiegów :)
Osobiście 2 poprzednie filmy bardziej przypadły mi do gustu :)