kto też zauważył i nie zszokował tym że Bond spadł z pociągu , leciał jakieś 50 m zanim wpadł do wody i nic mu się nie stało ?:) w normalnym życiu człowiek spadający z odległości 30 m do wody ma ponoć uczucie jakby spadł na beton , a w tym przypadku nic . jednym słowem człowiek GUMA :)
No tak, to oczywiście dyskwalifikuje cały film. Bo ta scena wcale a wcale nie miała być metaforą i nie można po prostu olać nieistotnych szczegółów. Gdzie tam. Nie wolno.
Moim zdaniem idąc na Bonda trzeba być przygotowanym na takie sytuacje ;] Chociaż i tak jest lepiej niż w poprzednich. Które powinny być niejednokrotnie klasyfikowane jako sf...
Zgadza się. Bond już w latach 70. podważał prawa logiki i mało komu to przeszkadzało. Można nawet powiedzieć, że ów brak logiki to od tamtej pory jedna z charakterystycznych cech tej serii, która powróciła po swoim ostatnim występie w "Śmierć nadejdzie jutro". Nie należy więć za przeproszeniem psioczyć na takie sceny, o jakich wspomniał założyciel tematu.
Upadek do wody z 50 m to jeszcze pikuś w porównaniu z tym co zrobił Brosnan w Goldeneye ,samolot pierwszy zleciał w przepaść,Bond drugi ,potem go dogonił ,wsiadł do niego w czasie lotu ,i jeszcze wykierował nim .Albo Bond w Moonrakerze uprawiający w przesteni kosmicznej seks .Ale właśnie za to kochamy tą serię ,za takie karkołomne akcje !!!
- masz rację i jeszcze słabo tą scenę mimiką odwzwierciedlił. Ten upadek jest metafarą całej serii. O Arnoldzie zlituj się...
...to 007 gybyś nie pojęło to coś z wiekiem!!!
Skok (samobójczy moim zadaniem) do wody w wykonaniu Jinx w "Śmierć nadejdzie jutro", był dużo bardziej szokujący.
Fakt. Przeżycie takiego skoku jest niemożliwe, a jej nawet góry od bikini nie ściągnęło. Szkoda ;-)
http://www.dailymotion.com/video/x6f2qz_skok-do-wody-z-50-metrow_fun
No chyba, że skoczysz na główkę...