E-maile zastąpione menażkami. Niezły jak na indyjskie kino, bo to próba skopiowania kina
europejskiego i nie ma tam bollywood, ale mimo to banał, banał, banał....
Sposób patrzenia w dużym stopniu determinuje to co widzimy. Patrzenie przez okulary schematów w 9 przypadkach na 10 da obraz banalny. Własne spojrzenie wzbogacone odrobiną wiedzy pozwoli dotrzeć głębiej niż powierzchnia. Kwestia wyboru.
Pozdrawiam.
W tym przypadku - na temat realiów, w których film jest osadzony (kraj, kultura, społeczeństwo). I na temat ludzkiej psychiki. I jeszcze na temat delikatnej i skomplikowanej pajęczyny ludzkich relacji.
Trochę tego jest...
Część można zgłębić "na sucho", część - poobserwować, a części po prostu trzeba doświadczyć i w ten sposób posiąść wiedzę.
Ta studnia stoi otworem przed tymi, którzy chcą z niej czerpać. :)
Pozdrawiam.
no właśnie o tym pisałem. realia powiadasz? realia europejskie zostały zastąpione indyjskimi. i tyle. banał, jak pisałem wyżej
Nie wiem, co masz na myśli mówiąc "no właśnie o tym pisałem". Ja mam na myśli realia indyjskie. To co wiem na ich temat pozwala mi stwierdzić, że w przypadku Lunchbox-u nie ma mowy o żadnym kopiowaniu czy zastępowaniu.
Taki punkt widzenia, że jeśli coś dobrego powstaje na Wschodzie, to dlatego, że naśladuje Zachód, niestety nie jest odosobniony po tej stronie Uralu. A szkoda. Wybacz, ale dla mnie to są klapki na oczach.
Nauka i kultura na obecnym obszarze Indii była już w rozkwicie kiedy obszar większości obecnych centrów europejskich był jeszcze porośnięty głęboką puszczą.
No, ale to nie czas i miejsce na wykłady o historii kultury, choć temat fascynujący.
Co do filmu, to oczywiście każdy ma prawo do własnej opinii. Nie zamierzam nakłaniać Cię do zmiany Twojej. Chcę jedynie wskazać na możliwość innej perspektywy. Różnorodność i otwartość czyni życie ciekawszym. :)
Pozdrawiam.
"Nauka i kultura na obecnym obszarze Indii była już w rozkwicie kiedy obszar większości obecnych centrów europejskich był jeszcze porośnięty głęboką puszczą" Co ma piernik do wiatraka? Na terenie dzisiejszego Iraku stało kiedyś państwo Sumer hehe, No i co tego?
Realia Indyjskie? "W przypadku Lunchbox-u nie ma mowy o żadnym kopiowaniu czy zastępowaniu?" Słyszałeś kiedyś o europejskim cateringu?:)
Co do "realiów" indyjskich - byłem, poznałem widziałem, a co do filmu - jest banalny i w pewnym sensie pretensjonalny, zasługuje na uwagę li tylko dlatego, że nie jest bollywoodzki, a europejski właśnie.
Piernik do wiatraka ma znacznie więcej, niż sumeryjska wzmianka do kontekstu, w jakim się znalazła. Nie mam wpływu na stopień uważności, z jaką czytasz.
To, że usługa dabbawala i catering to zupełnie różne rzeczy, widać gołym okiem w filmie, nawet jeśli jest obejrzany na minimalnym poziomie uważności. :) Nawiasem mówiąc, pierwsi dabbawalas zaczęli działać w Bombaju w 19-tym wieku, więc w perspektywie czasowej porównanie też nie ma większego sensu.
A realia? Cóż, pewnie byłeś i pewnie widziałeś...ale czy poznałeś w sensie zrozumienia i doświadczenia..? To, co mówisz wydaje się temu przeczyć...ale może to kwestia ekspresji...
Dla mnie ten film był soczewką, w której skupiło tak wiele z mojego doświadczenia Indii, zwłaszcza Bombaju, rytmu życia, przygotowywania jedzenia w domach moich przyjaciół, sposobu mówienia o nim, życia rodzinnego i społecznego z całą plątaniną uwarunkowań, że miałam wrażenie, jakbym tam znowu była. Każdy element scenografii, bez mała każdy gest miał znaczenie. Jak w klasycznym tańcu indyjskim.
Tak czy owak, nie jest moją misją zmiana Twojej opinii o filmie, co już powiedziałam wcześniej. Jest w angielskim taki prosty zwrot, który znakomicie podsumowuje tę wymianę zdań: we have to agree to disagree. :)
Pozdrawiam.
Przemawia przez ciebie nostalgia, a ja mówię li tylko o filmie. To, że w trakcie oglądania filmu otworzyły ci się w duszy retrospektywne nostalgiczne wspomnienia, nic do filmu nie wnosi - pamiętaj, że 99,8% Polaków w Indiach nigdy nie było i oceniać będą tylko historię, a na ich osąd nie będzie rzutować wspomnienie.
P.S. Jak na soczewkę, dla mnie zbyt słabo ogniskowała się na pokazaniu brudu i syfu, który w tamtej rzeczywistości jest wszechobecny - daleko tu do realizmu, który zaserwował nam Dany Boyle, natomiast jest ten obraz na plus w stosunku do surrealistyczno-bajjowego obrazu Indii, który dane mi było obejrzeć w Pociągu do.... Andersona, no, ale u niego wszędzie taka konwencja hehe
Co do samego filmu i historii - powtarzam - jest banalna, jak Samotność w Sieci czy You`ve Got Mail i XIX - wieczne tradycje przygotowywania dabbawalas nic tu nie zmienią, niestety. Banał jest banałem. Czy to w formie pomylonych lunchbox`ów, czy maili z nieznajomą, czy rozmawiania z własną żoną np na portalu randkowym - jest to po prostu banał.
Podr:)
Ps. 2 - U nas na wsi dwojaki mają dużo starszą tradycję niż dabbawala :P
Nostalgia..? A cóż ona ma do rzeczy? I gdzież ona..?
To, że poczułam się jakbym tam była to argument na rzecz staranności w malowaniu realiów. Jasne, że nic to do filmu nie wnosi - to zadanie ekipy producencko-reżysersko-aktorskiej. :)
Cóż, miło się gadało, ale czas trąbić wsiadanego... ścieżki, jakimi biegną nasze myśli są idealnie równoległe, bez punktów stycznych, aż po horyzont... póki co... bo jak wiadomo horyzont - sprawa względna, dziś jest tu, jutro tam... :)
Aha, i jeszcze jedno - dabbawalas to ludzie, nie posiłki. :)
Powodzenia.
Pozdrawiam.
No tak, u nich "ludzie, którzy noszą pudełka" a u nas niestety nie ma odpowiednika na "baby, które na pole nosiły dwojaki":P
Podr:)
Obserwując waszą dyskusję, widzę, że nie ma sensu rozmowa z Panem Zatraconym, bo jak sądzę zobaczył Indie z okna autokaru i nie ma pojęcia o tamtejszej rzeczywistości. Być może był w Indiach (w co bardzo wątpię) ale z perspektywy wycieczki z biura podróży rozymiem, że widzi się tylko brud, syf i biedę.
hehe, właśnie przeczytałem i padłem. z okna autokaru i wycieczki z biura podróży powiadasz...
pleciesz bzdury. właśnie z autokaru i z perspektywy wycieczki z biura podróży nie widzi się tego syfu. ja nigdy nie jeżdżę na zorganizowane wyjazdy, właśnie po to, żeby zobaczyć prawdziwe oblicze kraju, który odwiedzam.
pzdr
Ja osobiśie uważam film za bardzo dobry i nie widzę podobieństwa do wymienionych wcześniej przez Zatraconego filmów.