kolejny film bez wybuchów, strzelanin, wyrafinowanych efektów specjalnych, a mimo to przyciągających do
kina całkiem sporo widowni - dodatkowe seanse w kinach studyjnych i pełna (!!!) sala kinowa w Heliosie -
Kino Konesera. Da się? tak, da się. Jestem już osobiście zmęczony nie tylko kinem w stylu USA -
bezmyślnym moviepictures, gdzie najważniejsze to zaszokować obrazem, muzyką, zszokować
finansujących, że oto ich kasa nie poszła na marne, bo zarobili, a głupia gawiedź rządna eksplozji,
tkliwości, patosu itp itd znowu dała się poprowadzić na nos. Jestem też zmęczony nachalnym i bardzo
prostackim marketingiem amerykańskiego kina - do kosza, won z ekranów. "Smak curry" nie zaskakuje
scenariuszem, czy też wątkiem, zaskakuje prostotą i świeżością, liźnięciem indyjskiej kultury przez pryzmat
reżyserskiego warsztatu - jakże innego od tego amerykańskiego, tj. uznanego i tak samo sztucznego jak
cała Ameryka. Można ten film spuentować - "Lepiej późno niż później" i "Nic nie zdarza się przypadkiem"