Fanem pani Garner nie jestem. Nic mi nie zrobiła, ale jakoś nie mam do niej pociągu. Tym filmem tylko utwierdza mnie w całkowitej obojętności do jej istnienia. Schemat filmu do bólu sztampowy. Scenarzysta nawet nie spróbował wyjśc poza średnią tego typu produkcji. Reżyseria poprawna. Wszystko poprowadzone od punktu a do punktu b. Nuda. Film jest zwyczajnie nudny i przewidywalny. Postaci na ekranie papierowe i kompletnie nie angażujące emocjonalnie. Nie próbuje nas zaskoczyć absolutnie niczym. Kolejne śmierci wywołują tylko ziewanie. Miał być damski John Wick. To nawet nie jest jego cień. Ba! Columbiana przy tym filmidle to niemal film wybitny. A Z. Saldana ma w paznokciu więcej sexapilu niż J. Garnier w całym poobijanym ciele. Szkoda czasu na oglądanie tego filmu, bo nie ma w nim absolutnie niczego, czego wcześniej nie widziałem w innych tego typu filmach , ale w lepszym wydaniu.