Film przyjemny, wzruszający, chwilami wręcz "piękny". Ale jak dla mnie za dużo w nim nagości, według mnie gdyby tego nie było zyskałby jescze więcej w moich oczach.
6,5 sie nie da, także dostanie 7/10.
Zgadzam się. Nagości i seksu było stanowczo za dużo. I niech mi nikt nie pisze że to było niezbędne w filmie. Właśnie było zbędne. Bo np. związek Oscara i Chloe wyglądał jakby był oparty tylko na bzykaniu.
Fakt - trzeba przyznać że troche przesadzili z nagością...
Może to miałbyć taki chwyt marketingowy... ale z drugiej strony pewnie kategoria wiekowa była dość wysoka, więc trudno nazwać to dobrym chwytem.
Ogólnie obejrzałem ten film ze względu na Morgana Freemana którego bardzo lubie - i powiem szczerze że dziwie się że sie zgodził w nim zagrać... ani to duża produkcja, ani w niej jakiego wyjątkowego przesłania, ani oryginalnego scenariusza... to wszytko już gdzieś było. No i ta nagaość która bardziej by pasowała do filmów typu American Pie, Trzeba przyznac że cieszyła moje męskie oko (bo dziewczyny w filmie były rzeczywiście piękne), ale cóż nie pasowała do filmu.
Mimo wszytko dałbym plus za muzykę a szczególnie za umieszczenie piosenki Jeff'a Buckley'a "Halleluyah", plus za za aktorów (szczególnie Freemana który nie schodzi poniżej pewnego poziomu i dałbym jeszcze plus za kilka fajnych scen które mogą mimo wszytko po seansie zostać w pamięci.
Pozdrawiam