Ciekawa historyjka o smoku, który wykluł się z jaja i został niejako zaadaptowany (przez cały film niedźwiedź określa się jako ojciec malca) przez Olliego Bommela, niedźwiedzia-arystokratę. Film - pomimo swoich holenderskich korzeni - dorównuje produkcjom spod szyldu Walta Disneya. Szkoda, że jest tak mało znany. Przyznam, że obejrzałem go jedynie przypadkowo - szukałem w Google innego filmu ("Smok Stanleya") i natrafiłem na to cudeńko kinematografii. Jak na mój gust - sympatyczna bajeczka zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.
właśnie dopiero teraz sobie przypomniałam, że w dzieciństwie to był jeden z moich ulubionych filmów, najbardziej mi się podobały sceny posiłków, już nawet nie bardzo pamiętam dlaczego i ta ogromna miłość smoka i jegoo adptowanego ojca, płakałam wtedy jak musieli sie rozstać bo urósł za bardzo a tamten się tego nie spodziewał :) bardzo fajna bajka, mam to jeszcze na kasecie i nawet nie wiedziałam, że holenderska co prawda była z polskim lektorem ale pamiętam, że na pewno mówili tam po angielsku w oryginale więc może to już była z angielskim dubbingiem...?
Bardzo możliwe, że była z angielskim dubbingiem. Wiele bajek było dubbingowanych nawet na język polski, więc angielski dubbing byłby jak najbardziej prawdopodobny - szczególnie że u nich nie ma czegoś takiego jak lektor, a napisy rzadko stosują. W każdym bądź razie ja oglądałem tę bajkę z polskim lektorem, ale nie pamiętam języka oryginalnych głosów.
Jedna z moich ulubionych bajek za dzieciaka, fajna historia, wzruszający koniec, a nie jak teraz edd eddy i inne gady
Wydaje mi się, że polski tytuł był "O smoku, którego nie było a może był"