Dla mnie to przełomowy film na miarę podróży na księzyc z bodajże 1904 roku, pięknie pokazana społeczność
kastowa metaforycznie zamknięta w pociągu, wszystko w tym filmie było tak prawdziwe - w sensie zależności
panujące światem i tak obecne i wytłumaczone, że ten film można traktować jako podręcznik życia. W skrócie
mówiąc bardzo mi się podobał.
Nie powiedziałbym może, że przełomowy ale to zdecydowanie jedno z najlepszych sci-fi od lat, w końcu coś nie tylko z dobrym pomysłem, ale i wykonaniem. Można się kłócić, że ta historia to ani nic odkrywczego, ani nie jest przedstawiona w skomplikowany sposób, ale tu chodzi o FORMĘ. Film wizualnie po prostu wgniata w fotel. Jakiś bardzo ogólny schemat może i też nie jest odkrywczy, ale kolejne zdarzenia, kolejne postacie, człowiek po prostu nie wie czego się spodziewać. Film jest surrealistyczny do granic możliwości. W jakiś sposób kojarzy mi się z jednym z moich ulubionych filmów "W strone słońca", choć tamten nie zbiegał w stronę komiksowego surrealizmu jak Snowpiercer. Ogólnie dla mnie rewelacja, pozdrawiam ludzi rozpatrujących ten i inne filmy sci-fi w ramach jakiejkolwiek logiki czy prawdopodobieństwa zdarzeń.
Dodatkowo marksistowskie widzenie świata i procesów w nim zachodzących. Bajka...
Tak jest, film idealnie pokazuje jak wygląda dzisiejsza rzeczywistość podział na klasy, manipulacja populacją ciągłe wyniszczanie "gorszych" osobników. Mamy to wszystko na co dzień , ale mało ludzi jest świadomych tego że się ich ogranicza, tłamsi , kontroluje i każe robić wedle zaleceń tych z góry.