Pomysł kompletnie z doopy, brak najprostszej logiki, odniesienia do Matrixa strasznie żałosne.
Jak można pomyśleć, że w tak małym i zamkniętym ekosystemie można wyhodować tyle
szarańczy, żeby wyżywić pociąg? Szarańcza potrzebuje ogromnych połaci, żeby się wyżywić. Autor
usłyszał coś o białku z owadów ale nie rozumiał zupełnie jak to działa.
KTO remontował tory w niskich temperaturach? Tory przez 18 lat w ogóle nie pękały! Pewnie
jakąś nowa stal ;) Opierała się nawet rozsadzającemu lodowi.
Pociągu nie wywracało zderzenie z lodem, który wyrzuciłby w górę każdy przedmiot - chociaż nie
był przyspawany do torów i się unosił.
Jak ziemia może przez 18 lat spełniać lepiej role podkładu niż uprawy hydroponiczne. Wreszcie -
po co taki silnik potrzebował lokomotywy? Przecież na sam ruch tracono ogromną ilość energii. A ogrzewanie metalowej puszki na powierzchni? Następne straty energii.
Nie lepiej było wybudować podziemną bezpieczną stację, w pobliżu źródeł termalnych? Co się
stało z innymi ludźmi - epoka lodowcowa nastała tak nagle, że zamarzli? Na żadne z pytań autor
nie potrafiłby odpowiedzieć - nie znał zasad fizyki, ekosystemów, itp - żadnych. Film wymaga
wiele alkoholu, żeby go przetrawić, również dla zniesienia zbędnego okrucieństwa.
Samo fiction - żadnego SCIENCE. Autor spał na każdej lekcji.