zrozumiałam że nie można go dosłownie traktować, parę niedorzeczności się znalazło ale miałam
wrażenie że scenarzysta specjalnie je umieszcza albo po prostu pomija. Ogólnie bardzo ciekawy
pomysł na film, całość momentami bardzo brutalna, a tekst o niemowlętach przy końcu mnie
zszokował trochę i uważam że był przesadzony.
..to o niemowlakach miało chyba dodać pikanterii ale dodało wyłącznie niesmaku. Heh a to o obciętym ramieniu.."nigdy czegoś takiego nie widziałem.." to było śmieszne. Miała wyjść płomienna mowa a wyszła jakaś berbelucha.
A no tak bo Ty bys napisal lepszy scenariusz :) A poza ty pomysl i wizja są bardzo dobre, ale dawaj wiecej 2 :)
Scenariusz tak zajebisty, ze dzieci zanim udaly sie do szkoly musialy przejsc przez cpalnie i klub nocny. Nie no rzeczywiscie 10/10
Ah to dzieci mieszkały przed ćpalnią? jakoś nie zauważyłem żeby było to pokazane. Ba, tutaj masz dla rozjaśnienia http://brentofthefabulouswild.files.wordpress.com/2014/01/snowpiercer-10-train-s ection-map.jpg . Jak już doszukujesz się błędów to staraj się wskazywać na te prawdziwe ;).
Skoro cały film jest jedną wielką alegorią, to możliwe, że tekst o niemowlętach też miał być metaforyczny. W sensie, teraz ludzie też niejako uśmiercają swoje własne dzieci, gdy zmuszają je do współtworzenia cywilizacji, która nie wnosi w ich życia nic, oprócz rozkładu i zniewolenia.
pewnie tak było, albo fakt że ludzie jedzą młode innych zwierząt i ich mięso uchodzi za smakołyk...
za dużo pieniążków? nie lubie tego zdrobnienia. Nie , nie mam ich za dużo, nie wiem skąd ten sarkazm. Moje przekonania moja sprawa.
Co ma natura do wiary w to, że coś zostało dla nas stworzone? Albo wierzysz w Boga w typie chrześcijańskim, albo nie. A jeśli nie wierzysz, że życie pochodzi od Boga to teza o zwierzętach stworzonych żeby człowiek je zjadał nie ma sensu.
Wiara to nie to samo co wyznawanie, logiczne ze nie WIERZE ze istnieja aniolki i jest pan z broda ktory wszystkim rzadzi, ja wyznaje, wiara jest potrzebna ludziom i tak bylo od wiekow, fajniej sie zyje, czyms sie zapelnia ta mysle ze kiedys bedzie sie gryzlo piach. Pozdrawiam
A jednak z wcześniejszych komentarzy wynika, że wierzysz, że coś zostało stworzone dla człowieka. Nie jestem wegetarianką, jem mięso - a jednak nie podzielam Twojej opinii. To w Biblii jest napisane "zabijaj i jedz", czy też wspomniane o tym że ziemia została człowiekowi dana we władanie; jednak jest to kwestia jedynie wiary - ja nie wierzę, że mamy jakieś moralne prawo do zabijania zwierząt. Zabijamy je bo są wartościowym pokarmem, a my jesteśmy "silniejsi" (w ogólnym sensie niekoniecznie fizycznym).
Nie wiem, o co ci chodzi że nareszcie zrozumiałam - rozszerzyłam tylko to co napisałam na początku O.o
dosyć cięzkie pytanie, wierząca w co? w Boga chrześcijańskiego? bo nie wiem czy o to chodzi czy ogólnie o jakąś religię. Ogólnie wierzę w istnienie wyższej siły, a mięsa nie jem od wielu lat.
No ja z tym szukaniem metafor w tym filmie aż tak bardzo bym się nie zapędzał. Widzę, ze wiele osób doszukuje się tu drugiego dna, ale według mnie miał to być zwykły film w postapokaliptycznych klimatach, gdzie garstka uprzywilejowanych uciska żyjącą w nędzy większość (schemat niejednokrotnie wykorzystywany w różnych filmach, także w tych postapokaliptycznych); jeśli oprócz tego miał w metaforyczny sposób przekazywać jeszcze coś innego, to i tak słabo mu to wyszło... jeśli Ty doszukałaś się w nim czegoś więcej to spoko, ale ja tam widziałem jedynie średnio udany film o ludziach próbujących przejąć kontrolę nad tytułową arką.
A tekst z niemowlakami (i tu pewnie jestem w mniejszości) uważam może nie za genialny, ale na pewno bardzo dobry. Nie żebym pochwalał jedzenie kogokolwiek, ale ukazywało to brutalność jaka panowała w tym zamkniętym świecie. Dzięki tej wylewnej przemowie naszego głównego bohatera, jaką wygłosił pod koniec, uznałem go za największy plus tej produkcji. Zacząłem go doceniać już w momencie kiedy podczas walk ze strażnikami z toporami dopuścił do śmierci swego przyjaciela, chcąc złapać tamtą babkę w okularach. Wtedy pomyślałem, że w końcu oglądam film, w którym protagonista nie jest chodzącym ideałem, który z każdej sytuacji znajdzie wyjście i każdego uratuje... zamiast tego jest zwykłym człowiekiem, który ma ułamek sekundy na podjęcie decyzji i czasami musi coś poświęcić dla wyższego dobra. A tekst z niemowlakami i ogólnie o zjadaniu ludzi zrobił z niego już prawdziwego bohatera z krwi i kości - ubrudzonego przez życie, z mroczną przeszłością. Dopuszczał się aktów kanibalizmu, żeby przeżyć i żałuje tego, żadne z nas nie może z ręką na sercu powiedzieć, że w obliczu śmierci głodowej nie dopuściłoby się podobnych rzeczy. Mamy zatem bohatera ze skazami, który robił straszne rzeczy, ale pomimo popełnianych niezbyt bohaterskich czynów, nadal posiada sumienie i chce dla siebie oraz innych czegoś lepszego; idealna przeciwwaga dla cukierkowatych, krystalicznie czystych protagonistów występujących w wielu innych filmach.
Według mnie trzeba się doszukiwać tych metafor. Myślę że w epoce lodowcowej przeżyło by dużo więcej ludzi niż tylko ci w pociągu. Wystarczyłoby pozyskiwać energię z wiatru. A tu mamy jadące perpetum mobile w mojej opinii ukazujące dzisiejszy świat. W każdym wagonie mamy masę przenośni odnośnie funkcjonowania społeczeństwa..
Tak masz rację, ale jakby taka epoka nadchodziła w jakiś sposób miarowo, wtedy wiele rządów by się szykowało w jakiś sposób. W filmie raczej chodzi, że przez wystrzelenie tych rakiet ona nadeszła w sposób gwałtowny.
Można nawet przypuszczać, że Wilford przyczynił się do epoki lodowcowej dlatego wcześniej zbudował cały pociąg oraz wybrał pasażerów.
Ja bym raczej nie posądzał Wilforda o to, że przyczynił się do zlodowacenia. Było w filmie powiedziane, że po prostu przewidział, że ten środek na obniżenie temperatury doprowadzi do epoki lodowcowej i pewnie to była cała prawda. W końcu Wilford nie był jakimś naukowcem tylko potentatem kolejowym, więc na klimat zbytniego wpływu nie miał. Poza tym w urywkach informacyjnych z początku filmu było mówione, że niektórzy sprzeciwiali się użyciu tego środka, więc pewnie istniały szersze obawy, że może to doprowadzić do czegoś złego.
No ale nawet zakładając, że ten film miał przekazywać coś w metaforyczny sposób, to i tak kiepsko mu to wyszło. Metaforę też trzeba w jakiś umiejętny i ciekawy sposób przemycić. Bo co tutaj reżyser chciał nam przekazać (bądź autor komiksu, na którego podstawie ten film powstał)? Że panuje podział na bogatych i biednych? Że ci pierwsi wykorzystują drugich oraz nimi manipulują? Że ludzkość pędzi bez celu w kółko, zatracając się powoli w obłędzie? Czy że wszystko musi być na swoim miejscu, ludzie ze społecznego ogona nie mogą przejść do przodu, bo wtedy wszystko się wykolei? Wszystko to zostało pokazane raczej w sposób łopatologiczny, zbyt prosty i bezrefleksyjny. A w przynajmniej w moim odczuciu zawarta w filmie metafora powinna wywołać jakieś refleksje, a przy okazji być subtelna, zauważalna, ale nie zawsze od razu możliwa do odczytania. Dla mnie to zwykły, średnio udany film postapokaliptyczny. Głębszych prawd dzięki niemu nie odkryłem.
Jeśli chodzi o film, który można nazwać jednocześnie metaforycznym i ciekawym, to polecam Revolver. Momentami ciężko go rozgryźć, ale gdy już wszystko się poukłada w głowie, to można z uznaniem spojrzeć na jego drugie dno.
Czy autorom filmu udało się umiejętnie i w sposób ciekawy przekazać metafory to kwestia sporna. Jeśli oceniałbym go jako film typowo postapokaliptyczny to też oceniłbym go jako średnio udany. A tak mamy całkiem prosto zobrazowane społeczeństwo. Ogólnie dość prosto doszukać się tych metafor jeśli tylko chcę się ich szukać.