Pasażerowie z tyłu nie robią nic pożytecznego oprócz żarcia, spania i planowania kolejnej rewolucji. Pasażerowie z przodu nie robią nic pożytecznego oprócz imprezowania, ćpania, siedzenia lub dbania o wygląd (być może śpią też i jedzą, ale brak tam wagonów sypialnych). Może coś pożytecznego robią rzeźnicy, przetwórcy rybni, sadownicy, kucharze, fryzjerzy, kosmetyczki i kontrolerzy w klatkach, którzy mają symbolizować klasę robotniczą.
Może film miał być metafizyczny. Jednak nikogo nie interesuje jak zasiedlić ziemię lub zmienić klimat. Ani plebs z tyłu, ani dziewiętnastowieczna burżuazja z przodu nie robią nic pożytecznego dla ich podróży donikąd. Zmierzają nigdzie, bo pociąg nie może jechać w nieskończoność, a oni nie mają planu co zrobić za 100 lat. Pociąg w każdej chwili może się wykoleić, bo nikt go nie serwisuje, ani torów po których jedzie. Z fabuły wynika, że jeżdżą w kółko, więc równie dobrze mogliby się zatrzymać. Sama koncepcja arki, która się porusza jest niepraktyczna, bo marnują energię na napęd i ograniczają przestrzeń użytkową.
Mało prawdopodobne, że są to jedyni ludzie, bo jeżeli można przetrwać jadąc pociągiem to równie dobrze ludzie mogli zamieszkać w kopalniach lub na statkach. Cały film to jakieś pomieszanie pomysłów z Orwella, Matrixa i Wall-E. Koniec nie wart jest nawet słów, to podsumowuje irracjonalność całości.
Zgadzam się w 100%. Po 15 min. filmu przeczytałem ponownie opis i komentarze. To naprawdę napisano taki scenariusz? Przeczytałem mnóstwo książek s/f, ale takich bujd na resorach to jeszcze nie czytałem i nie widziałem. Skończę film i wtedy wystawię ocenę.
Pewnie żałujesz że dokończyłeś. Myślę osobiście iż w filmie chodziło o metaforyczne zobrazowanie obecnej sytuacji na świecie, szczególnie w ustroju demokratycznym (jeden lider tudzież władca to do końca nie jest bo każdy przydupas jest puszczony tu w samopas i robi co chce).
Dodam jeszcze, że na koniec z pociągu wykolejonego i zniszczonego po środku niczego wychodzi żywa dwójka dzieci i to oni niby mieli by odbudować populację?
Po obejrzeniu filmu przeczytałem opisy na plakacie promującym i przyrównanie do Matrixa czy Łowcy Androidów to jedyne miłe wspomnienie po seansie ponieważ nieźle się uśmiałem.
Ogólnie ten film jest bardzo łopatologiczną i niezbyt logicznie nakreśloną metaforą ludzkości. Dużo tutaj dziur - np. rebelianci nie mają jakiegokolwiek dalszego celu - ot tak idą bezmyślnie do walki. A wiemy, że wśród nich są też osoby wykształcone, a nie tylko tępi analfabeci. Nadto zakończenie jest dosyć przewidywalne i jednocześnie rozwiązanie całej historii okazuje się być miałkie. Myślę, że kolejnym sporym minusem był tu brak jakiegokolwiek morału.
Zważywszy, że arka ruszyła 15 lat wcześniej, a na pokładzie dominują Amerykanie i z wyjątkiem dzieci Wszyscy są piśmienni i doskonale wykształceni. Innymi słowy metafora buta i głowy nie przemawiają do ludzi, którzy znają historię rewolucji amerykańskiej, francuskiej lub bolszewickiej, czy ustrojów totalitarnych XX wieku, gdy sami żyli w dobrobycie XXI wieku. W zasadzie to wszyscy łącznie ze strażnikami powinni mieć świadomość, że pociąg zamienił się w obóz koncentracyjny, a oni są kapo.
Dziwny jest argument, że pociągowi grozi przeludnienie, jeżeli większość ludzi jest w takim wieku, że jedzie nim od początku - to by znaczyło, że zabrali za dużo ludzi i przez 15 lat im to nie przeszkadzało. I tak na koniec wszystkich pozabijali, więc rewolucja zjadła samą siebie.
Na studiach miałem debili co matematyki na pamieć sie wyryli. nie wiedzieli co , nie wiedzieli do czego ale zdali.
Nie wiedzieli co , nie wiedzieli do czego ale zdali - nieee tekst wymiata hahaha !!! Dobre :D
Tak z ciekawości. Jakie to studia, że można matematykę wykuć na pamięć? Wykładowca podał pięć przykładów, a później zadał te same przykłady na egzaminie?
Niektórzy kują też twierdzenia i dowody na pamięć. Informatycy, żeby nie szukać daleko, mają rozumowanie matematyczne jakoś niesamowicie ograniczone i raczej opanowują algorytmy dojścia od danych do jakiegoś wyniku. Niewielu rozumie, dlaczego algorytm działa, jak można go modyfikować i niewielu oceni, czy wynik ma sens.
Schematy można i jeżeli zadanie są napisane według schematu (a bywają takie) to można.
Wystarczy iść na studia techniczne - tam się matematykę kuje na pamieć.
Oczywiście zapamiętujesz wzory, metody liczenia, rozumowanie oraz do czego to wszystko służy, co tym realnie można obliczyć.
Nie zmienia to faktu, że musisz to wszystko wyryć na pamięć nie mniej niż daty historyczne.
Heh demagogii w tych tekstach na forum co niemiara. Akurat koniec filmu pokazuje, ze na zewnątrz jednak życie przetrwało, zatem i możliwe, ze ludzkość. I idąc tym tropem może się okazać, że stworzona arka była ściemą dla obecnych w niej, co juz intrygę zwiększa. Jakby się uprzeć to zakończenie otwiera pole na drugą część właśnie dla ww powodu i raczej o to tu chodzi.
Oglądałbym drugą część, w której świat zaludnia 7-9 letni czarnoskóry chłopiec, 17-letnia Koreanka i... niedźwiedź polarny. Zwłaszcza jeśli koniec świata nie był ściemą, a Arka faktycznie jedynym zborem ostatnich ocalałych ludzi, która się niby poruszała by... nie wiem... nie przymarznąć do torów? :D Jak się otworzyły drzwi do trzeciej sekcji (mogłem się pomylić w liczeniu, bo oni już na pierwszym etapie pokonali kilka drzwi tym taranem z beczek), a po drugiej stronie, pomimo ostrzeżeń ćpającej telepatki, wyłonili się jacyś napaleni do gwałtu hoolsi, przypominający raczej skrzyżowanie rzeźników z Interracial Gang Bangersami... no i wyrzynając się maczeto-tasako-siekierami zaczęli świętować nowy rok... ale tak szczerze, tak entuzjastycznie, to pomyślałem jak fajny i absurdalny film oglądam. :D :D :D
PS: 9/10 za grę aktorską dla nauczycielki wczesnoszkolnej!!!! Pozostali aktorzy to przy niej ledwie cienie.
A kto mówi, że oni mają zaludniać? Niedźwiedź pokazuje, że życie jednak przetrwało, że ta skrajna wrogość klimatu była bzdurą którą byli karmieni.
Hmm może autor? zauważ że film opowiada o reolucji, a ideą rewolucji jest lepsza przyszłość (nie bezsensowna jatka jak w filmie,( no niby idą przez ten cały bajzel ale w efekcie nic z tego nie wynika)). Biorąć pod uwagę, że patrzymy okiem istoty społecznej ( nie jak ja, izolującego się pustelnika), to zaludnienie Ziemi wydaje się jak najbardziej słusznym następstwem, ja niestety tego w filmie nie widzę.
Autor? Film mówi o życiu w pociągu. Rewolucja nie miała na celu zaludnienia ziemi tylko przejęcie władzy nad pociągiem, a to że się wykoleił było nieplanowane. Tak więc dalej nie wiem gdzie tu temat zaludniania ziemi
Przetrwanie samca i samicy sugeruje, że dalszy ciąg to ponowne zaludnienie Ziemi. Ale racjonalnie wiadomo, że nie ma na to szans, bo i tak wpierdzieli ich niedźwiedź.
Nie musiała być to bzdura. To że życie przetrwało nie musi znaczyć że ludzkość przetrwała. No jasne, że w ostatniej scenie pokazany był niedźwiedź, a skoro on przetrwał to musiały przetrwać też zwierzęta na które polował. Ale człowiek to co innego. To istota cywilizacyjna, która do przetrwania potrzebuje zbyt wiele. Z biegiem trwania ewolucji uzależniła się od nich. Nie ma żadnych jako gatunek na przeżycie tak w dziczy jak i w skrajnie niskich temperaturach. Dlatego moim zadaniem wersja przedstawiona w filmie, jakoby po 15 latach od powstania nowej epoki lodowcowej na świecie nie obstali się ludzie prócz tych z pociągu jest bardzo prawdopodobna
"No jasne, że w ostatniej scenie pokazany był niedźwiedź, a skoro on przetrwał to musiały przetrwać też zwierzęta na które polował. Ale człowiek to co innego. To istota cywilizacyjna, która do przetrwania potrzebuje zbyt wiele." ale jest wręcz odwrotnie! To zwierzęta potrzebują dużo więcej niż ludzie, chociażby odpowiedniego klimatu. Ludzie zaś żyją WSZĘDZIE, w każdej strefie klimatycznej, przy każdych warunkach. Do tego zwierzęta zazwyczaj są mięso lub roślinożerne, człowiek wszystkożerny do tego sam może wyprodukować swoją żywność. Podaj mi choć jeden przykład gdzie natura sobie poradziła, a człowiek nie. A na odwrót mogę wymienić przykłady - np. Majowie doświadczali susz, które trwały po 100 lat! A jednak przetrwali, choć ich cywilizacja się załamała to jako populacja przetrwali aż do przybycia Hiszpanów. A co z Saharą - kiedyś najprawdopodobniej zieloną krainą teraz pustynią a jednak Tuaregowie sobie tam radzą. Są ludzie żyjący na Grenlandii, na Syberii, prawie wszędzie. Oczywiście, że nasza cywilizacja w takiej postaci by nie przetrwała - nie byłoby grania w gierki wieczorami ani sojowego latte ale ludzkość przetrwa dużo dużo dłużej i więcej niż niedżwiedzie(które jednak potrzebują bardzo dużo pożywienia).
Człowiek współczesny zbyt mocno uzależnił się od cywilizacji. Może przetrwali majowie w dawnych wiekach, ale ludzkości 21 wieku na pewno by się ta sztuka nie udała. Pojedyńczy ludzie-czemu nie? I być może po tysiącach lat rozmnożyliby się na planecie odbudowując gatunek. Ale gdyby wydarzenia przedstawione w filmie wydarzyły się na prawdę to 99,9% ludzkości ginie. I to na bank
No nie wiem, ludzie jednak mają tę cechę, że trudno ich wytępić. A ludzkość XXI wieku jest znacznie lepiej przystosowana niż Majowie, bo raz, że jest nas po prostu o wiele więcej, a po drugie mamy technologię no i po trzecie(to chyba najważniejsze oprócz liczebności) jesteśmy o wiele bardziej zróżnicowani. Przy czym ok uznajmy, że masz rację. Zdajesz sobie sprawę z tego, że 0,1% ludzkości to miliony ludzi? Może stąd nasze nieporozumienie? Bo ja też uważam, że przeżyłyby miliony. Ale zakładam, że jednak może rozchodziło ci się o mniejszą rząd wielkości - ciekawy więc jestem też z tym 'na bank', po prostu ty tak uważasz i tak musi być. Tak jak mówiłem, masz jakiekolwiek dowody oprócz 'a mi się wydaje?'. To nawet nie muszą być dowody naukowe, wystarczą anegdoty o np. jakimś wielomilionowym państwie, które upada przez zmiany klimatyczne a zwierzątka i roślinki to sobie wytrzymują. Ciekawy jestem też twojej wstawki o tym, że przeżyli by pojedynczy ludzie i odbudowali gatunek. Co to znaczy pojedynczy? Bo jak mniej niż w tysiącach(dla danej populacji) to miałoby to małe szanse na powodzenie przez zbyt małe zróżnicowanie genetyczne. Przy tak złych warunkach szanse dodatkowo byłyby mniejsze bo pytanie czy w tak małej liczbie ludzi znalazłoby się wystarczająco wiele takich, którzy mają przydatne zdolności do przeżycia
Rozmawiamy tutaj oczywiście czysto teoretycznie. Jakby nie było taka apokalipsa jeszcze ludzkosci nie dotknęła. Gdyby owe zmiany klimatyczne trwały dostacznie dlugo np setki lat czy chociazby dziesiątki to ok tutaj sie zgodzę szanse na przetrwanie gatunku byłyby rzeczywiście bardzo wielkie. Ale gdyby zmiana przyszla zbyt szybko tak jak to przedstawione bylo w filmie( chyba nie powiedziano tam tego wprost, ale takie odniosłem wrażenie) to nie pomogłyby nam żadne nowinki techniczne czy twory wspolczesnej cywilizacji. Podczas drugiej wojny swiatowej w czasie trwania syberyjskiej zimy niemcom zamarzaly pancerze i gąsienice czołgów, niektore metalowe przedmioty pekaly pod wpływem zimna jak szkło. Łatwo wiec sobie wyobrazic co taki ekstremalny mroz-rzecz jasna w jeszcze bardziej brutalnej wersji robilby np z telefonami komórkowymi czy czymkolwiek innym opartym na cyfryzacji. Takich przykladow jest wiecej i moznaby je mnożyć co sprowadza sie do tego, ze ludzkosc cofnela by sie w rozwoju do epoki wczesnego sredniowiecza. Przetrwaliby nie liczni lub z czasem nikt. Nie chce sie tutaj wspierać ani tym bardziej cie obrazic. Tak jak napisałem nieco wyzej to wszystko o czym tu rozmawiamy to jedynie teorie
Niedźwiedź pokazuje, że pewnie wszystko co żyło na Arktyce i wgl w zimowych obszarach przetrwało, bo tam żyją... i jednocześnie się uśmiecha, że śniadanie wyszło mu na przeciw na puszki.
Swoją drogą, fragment o świętowaniu Nowego Roku i zaprzestaniu walki kojarzy mi się z pewnym historycznym wydarzeniem, mianowicie wspólnym świętowaniem wigilii Bożego Narodzenia przez Niemców i Brytyjczyków podczas I WŚ w 1914 roku bodajże. Po prostu na kilka dni goście przestali walczyć, podawali sobie dłonie, opowiadali swoje historie, wspólnie biesiadowali i śpiewali kolędy. Ten film jest naprawdę dobrze rozplanowany.
To ultra smutne, że nikt nie widzi literackich pierwowzorow i odniesień. Do poprawnej interpretacji i dostrzezenia mrugniec rezyserskiego oka trzeba znać Huxleya i Bradbur'yego. Film zdecydowanie dla ludzi oczytanych i obeznanych w antyutopiach.
Uwielbiam NWŚ i F451 ale jeżeli do zrozumienia filmu potrzeba czegokolwiek poza filmem oznacza to tyle że nie broni się on jako dzieło i coś poszło nie tak (co akurat nie do końca miało miejsce w przypadku tego filmu, pisze ogólnie).
Znajomość literatury nic tu nie pomoże. Fabuła jest zwyczajnie głupia i dziurawa. Nieprawdopodobność samych fundamentalnych założeń tej historii sprawia, że filmu nie da się oglądać.
Ciekawi mnie to, że ludzie widzą w tym filmie odniesienia do współczesnego świata, a nie widzą antyutopii. Gdzie tu są odniesienia do demokracji? To są odniesienia do totalitaryzmu, do zamkniętego społeczeństwa z wręcz religijnym kultem do przywódcy, sprowadzeniem jednostki do roli przedmiotu i skrajnej izolacji.
Taka demagogia nie robi na mnie żadnego wrażenia. Korwinowskie frazesy sensu za dużo nie mają, a łatwo je podważyć.
Korwin mówi raczej o 'Władzy absolutnej", nie widzę związku. Ja nie mówię o demokracji wyobrażonej tylko o tej, w której żyjemy. Widać nie jesteś jeszcze na tyle świadom aby to zrozumieć, bez obrazy, każdy musi do tego dojść. Życzę powodzenia. Polecam film Idiokracja.
To jest typowa pozamerytoryczna, wręcz sekciarska retoryka. "nie jesteś jeszcze na tyle świadom aby to zrozumieć". Coś w rodzaju paragrafu 22 - zarówno potwierdzenie jak i zaprzeczenie prowadzi do potwierdzenia tezy. No bo jeżeli potwierdzę, to potwierdzam. Jeżeli zaprzeczam to znaczy że nie jestem po prostu na tyle świadom, co też prowadzi do potwierdzenia tezy. Tak więc jest to jakaś "prawda objawiona" której nie trzeba udowadniać, a jedynie trzeba dojrzeć.
Ja też mówię o demokracji w której żyjemy. To raczej ty się naczytałeś pierdół o tym jaka to demokracja jest zła i nawet nie porównałeś praw jednostki w ustroju demokratycznym z prawami jednostki w krajach totalitarnych.
Zarówno demokracji jak i rynku w którym decyduje klient trzeba doświadczyć na własnej skórze. To nie ma nic wspólnego z elitarną wiedzą, raczej doświadczeniem życiowym.
Możesz głosować ale nie wybierać. Możesz kupić albo nie kupić ale nie negocjować ceny.
Wszystko to zaś jest tak naprawdę kierowane za pomocą naukowych metod kontroli myślenia stada. Uczą tego na studiach!
To doświadczenie życiowe jak dla mnie jest jedynie próbą interpretacji dowodów anegdotycznych.
Ceny przy wielu transakcjach można negocjować, a poziom cen jest wynikiem sytuacji na rynku
Nie mieli odbudować populacji. Widziałeś niedźwiedzia? One są mięsożerne a tan nie było nic do zjedzenia poza ludźmi.
PS. Wiem że nie powinien tam być bo by padł z głodu ale to najmniejsza z niedorzeczności tego filmu.
Ten niedźwiedź nie miał oznaczać, że ich zje, tylko że życie na ziemi przetrwało. Że na zewnątrz nie było aż tak nieprzystępnie jak im wmawiano, przynajmniej nie wszędzie.
Jeżeli nie było tam nic do jedzenia oprócz nich to niby czym ten niedźwiedź się żywił do tej pory?
Hmmm. Ciałami zamarzniętych miliardów ludzi? Z tym, że tam akurat zasób ciał był ograniczony.
W miastach (wsiach) było ale tam gdzie się "misiu" zapuścił w wędrówce to do czasu zniszczenia pociągu akurat nie było.
Miał szczęście bo inaczej by głodował. Niedźwiedzie polarne mogą dosyć długo maszerować bez jedzenia ale nie wiecznie.