Realizacyjnie film nie jest zły, ale strasznie wiele spłaszczeń, jak na film historyczny z XXI wieku, gdy kładzie się zwykle większy nacisk na realizm.
Obóz zagłady może czysty nie był, ale był zorganizowany z niemiecką precyzją. Warunki w barakach dla więźniów były złe, racje żywnościowe marne, praca zabójczo ciężka. Dość powiedzieć, że 3-4 miesiące, to była średnia życia więźnia takiego obozu, nie licząc tych, co zabijano na starcie.
Ludzie tam pracujący to byli zombie. Półżywe istoty, w większości bardzo apatyczne, w stanie ogólnego otępienia i wytłumienia emocji.
Przybycie więźniów nie odbywało się w taki sposób. Terror wisiał w powietrzu nieustannie, śmierć była dostrzegalna na każdym kroku. Ludzie reagowali przerażeniem, strachem, a nie debilnymi wesołymi rozmowami o niczym. Selekcja też inaczej przebiegała, bo poza wypytywaniem o zawód i ewentualną weryfikacją dokumentów, zwracano uwagę na kondycję fizyczną. Cała masa niemieckich urzędników spisywała skrupulatnie dane, to nie była pogadanka z milczącym tłumem, ale pospieszne acz precyzyjne zbieranie danych.
Nie było też złudzeń co do samych Niemców. Większość przeszła gehennę w gettach, dominowało uczucie rezygnacji i pogodzenia się ze swoim losem.
Dlatego zorganizowanie tego buntu to coś wyjątkowego, w takich okolicznościach. Obudzenie w zombie ludzi, obudzenie tlących się gdzieś głęboko ludzkich uczuć, w tym uczucia desperacji a nawet nadziei.
Film jest zrobiony oldschoolowo, jakby reżyser i scenarzysta nie odrobili lekcji w szkole. Dawny styl narracji, ale dzisiaj śmieszny i infantylny. Nie mam pretensji do irracjonalnych zachowań, ale masa jest kalek, schematów i stereotypów. Twórcy zamiast sięgnąć po literaturę "obozową", a trochę tego się znajdzie, wyważają otwarte drzwi i generują jakieś ckliwe klimaty. Egzotyczne to kulturowo, takie wschodnie, a przecież większość więźniów stanowili Polacy, nasi Żydzi, a nie rosyjscy czy radzieccy.
Diabeł tkwi w szczegółach a tutaj cała masa szczegółów razi. Nieprzepracowana lekcja historii, nieprzeczytane lektury obowiązkowe, wręcz jakaś ignorancja, która na pewno musi drażnić widza obeznanego z tą tematyką.
Dramaturgicznie to jest wręcz nijakie, bo przy tak płytkim i infantylnym przedstawieniu bohaterów, ciężko się z nimi identyfikować.
Strona realizacyjna jest niezła, naprawdę niezła, ale to za mało by przypomnienie o tragedii tego powstania można było uznać za godne. Jest zbyt dużo dobrej literatury na ten temat, która przedstawia nam tę historię dużo bardziej wyczerpująco i profesjonalnie.