Delikatnie mówiąc mały dramat.Film przypomina dzieło studenta szkoły filmowej i to max
drugiego roku.Pomysłów starczyło jedynie na początkowe 10min tego wiekopomnego
dzieła.Reszta to niestety równia pochyła.Koszmarne kreacje aktorów można jeszcze jakoś
przetrawić-rzeba przyznać że czarne charaktery wypadają o niebo lepiej od tych po
dobrej stronie mocy-ale montażu scen to już niestety nie.Przy każdej okazji miałem
nieodparte wrażenie,że bohaterowie mają prompter przed oczami i na znak sygnał albo
wybiegają w morderczym szale,albo wypowiadają jeden z czerstwych tekstów-zero
własnej intencji,zero jakiegoś spontana.Na + można zaliczyć jedynie scenografię i efekty
specjalne.NIE POLECAM.
Film ma jedną wadę - nie ma zalet. Ani nie straszy, ani nie śmieszy. Ni to przygodowe.... Bardzo przypominał mi van Helsinga, którego jestem gorącym antyfanem. Główny bohater kompletnie bez wyrazu, nie zgodzę się nawet, że siły zła wypadły dobrze bo zachowanie podrzędnych sługusów przypominało zachowanie kitowców z Power Rangers, a Ci dwaj główni źli, że się tak wyrażę - czyli brat i diabeł też niczym nie powalili (brat to chyba z Teksańskiej masakry się urwał, że tak raził elokwencją). Także aktorzy jak na sznurku i z wyświetlaczem tekstów jak na karaoke. Końcowa scena była esencją kiczu i doskonale podsumowała to wiekopomne dzieło. Efekty specjalne tego rodzaju też mnie nie cieszą za bardzo, w Odysei kosmicznej widziałem lepsze.. jedyne co się mogę zgodzić to że plenery ładne. Szkoda tylko von Sydowa....
Masz całkowitą rację. Cały film jest jest straszliwie beznamiętny, nudny i bezbarwny. Kreacje, zachowanie i dialogi bohaterów są tak słabe, że aż trudno to opisać. Odniosłem wrażenie, że pomysłu starczyło jedynie na pierwsze 10-15 minut, a szkoda bo był niezły potencjał. Dodatkowo nie wiem czemu przez 3/4 filmu pada deszcz a w XVI/XVII wiecznej Anglii nie używa się łuków ani kusz. Sceny walk są poniżej poziomu tych z serialu Hercules więc to mówi samo za siebie. Jedynie co jakoś daje radę to efekty specjalne chociaż i te nie powalają. Mógłbym się jeszcze długo nad nim pastwić boz trudem obejrzałem do końca. Absolutnie nie polecam.
JetLi2
leniwy87
No_Name_3
czy wy macie jedne wspólne majtki które przebieracie tylko tył do przodu i z prawej na lewą strone, a film oglądaliście siedząc sobie w jednym fotelu i bawąc warkoczykami kolegi ?
Zero polemiki, sobie coraz bardziej w tyłek wchodzą. I to bez wazeliny. Sceny walki nie są takie złe, dużo krwi, szybka akcja, wiele kombinacji ciosów. Co do "spontana", to lepiej aby trzymali się wszyscy tekstu, a nie dodawali coś od siebie, bo mogłoby wyjść gorzej. Nie można niszczyć wizji scenarzysty i reżysera, mogliby się obrazić. To, że w połowie filmu akcja jakby staje w miejscu, to jedyny mankament tego filmu. A tak, są efekty specjalne, pomysł, akcja i walka dobra ze złem. Jak na fantasy jest to bardzo dobry film.
No ja nie wiem, czy mnie zaciekawił choćby przez pierwsze 10 minut. W momencie, gdy zaczął gadkę z tym wysłannikiem Szatana zaleciało jakąś drętwotą i jak już ktoś wspomniał, rozpoczęła się równia pochyła. Dobrnąłem do końca i co gorsza nawet nie mogę napisać żebym się strasznie męczył. Raczej po prostu oglądałem to z obojętnością i znudzenie. Miałem totalnie w nosie, co się stanie z którymkolwiek z bohaterów. Straszny film...
Dokładnie tak:D Poczatek nawet dość ciekawie się zapowiadał, pierwsze 5 min bylo ciekawe, było mrocznie i tajemniczo a potem od spotkania z tymi podróżnikami zaczęło się wszystko sypać. Twórcy chyba nie wiedzieli co chcieli nakręcić i popłynęli zupełnie z tematem. Nie wiadomo co to w ogóle miało być, a film ciągnął się w nieskończoność nie wnosząc nic ciekawego. Nie wiem skąd taka wysoka ocena bo uważam ze 3/10 to za duzo ale dam za sceny walki i kapelusz;D
O tak, van Helsing to było pierwsze co przyszło mi na myśl, chociaż tamto... hmm... dzieło przynajmniej udawało, że jest filmem przygodowym, a tutaj otrzymaliśmy taki misz-masz, że po prostu nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi.
Ani to obraz filozoficzno-religijny, ani to nie zmusza do 3 sekund przemyśleń, ani to nie otrzymało jakiejś większej głębi (choć najwyraźniej do takiej aspirowało), ani w tym żadnej akcji. Takie piękne 'nic'.
Choreografia scen walki wołała o pomstę do nieba, a jakakolwiek logika spała przez cały film.
Szczególnie przypadła mi do gustu scena, w której radosny pan kapitan, wielki strateg i znawca własnego rodzinnego zamku wyprowadza garstkę chłopów przez kanały na główny plac, którym wszyscy chodzą, na który wszyscy patrzą i gdzie odbywa się całe towarzyskie życie panów 'kitowców', a w dodatku robi to w biały dzień.
"Wykryli nas! Jakim cudem!? I mają przewagę liczebną!? Na własnym terytorium!? Niemożliwe! Zdrada!"
"Te, chłopak, ja sem genialny strateg, ja żem nie takie twierdze nie taką garstką zdobywał, no to teraz weź ich wszystkich i radźcie sobie sami. Ja idę po dziewoję."
A po chwili widzimy ich wszystkich w podziemiach tańczących z 'kitowcami', od przeciwników dzielą ich trzy z lekka tlące się belki, przy których najwyraźniej trzeba cały czas stać (panowie 'kitowcy' nostalgicznie bujali się na boki...) i pilnować ich, żeby przypadkiem nie zgasły. Z jednej i drugiej strony. Prawdziwie ujmujące...
Scenę zrywania się z krzyża z czystej ludzkiej przyzwoitości - przemilczę.
A scena finałowa - miód, po prostu miód...
Ale niektóre zdjęcia to jednak mieli ładne. I konie. Konie były stanowczo największym plusem tego filmu... No i oczywiście płaszcz...
Hehe to jest również moja ulubiona scena. Dorzuciłbym jeszcze tę w podziemiach kościoła(?). Najpierw ich tam dziarsko kosił, potem jednak przestraszył się dwóch kolejnych. Niby go gonili, ale miał całkiem sporo czasu, by zastanowić się nad wyborem drogi. Na koniec spotkał kolesi, prawdopodobnie cierpiących na amnezję, bo jakimś cudem pamiętali tylko, że nie chciał walczyć, ale tego że wyrżnął ich tam niemało jakoś nie pamiętali.
Świat w Salcesonie Kane ( który jest złym człekiem, przeistacza się w dobrego pustelnika, bla bla bla, tu wklej dowolny element do fabuły, która i tak zostanie okazana w możliwie płytki sposób) jest jakby kartonowy. Od tak, są sobie jakieś wiotkie ścianki z kartonu, a za nimi nic ciekawego. Niby zawarto jakieś przemyślenia o Bogu, czy Szatanie, ale ograniczają się głównie do powtarzania 'to Szatan', jakieś 10 razy w ciągu całego filmu, z początku wywołując u mnie konsternację, zaś później zniesmaczenie i rozbawienie. Pewien 'wielki sekret' był, przynajmniej dla mnie, do bólu przewidywalny, rozgryzłam go bardzo szybko.
Przed wystawieniem dwójki ratowały tenże film jedynie przyjemne widoki i parę miejsc [mnie osobiście podobał się zrujnowany kościół]. Jednakże, jeśli pragnę fajnych widoczków, zwykle włączam National Geographic. To za mało, by film był dobry.
O ile Van Helsing miał trochę wad, ale był nawet strawny dla przeciętnego człowieka - tak przy tym małym potworku Salcesonie wydaje mi się być całkiem niezły.
Proszę wybaczyć, jeśli uraziłam kogoś, kto lubuje się w konsumowaniu salcesonu.
Żebyś ty jeszcze widział co kręcą 2roczniacy na filmówkach to byś zmienił zdanie i to wcale nie na lepsze ;p
Po pierwsze ten film nie jest źle zrealizowany, ale też nie jakoś bajecznie. Wszystko rozbija się o kasę, choć i tak przy 40 milionów dolarów to poziom jest bardzo dopieszczony, nie szczędzono na dobrą kamerę, światła, efekty itd(wystarczy zobaczyć jak wyglądał Dungeon Siege za 60mln$). Scenariusz ma tą wadę, że przechodzi w momentami nadęte i patetyczne momenty, to jest bolączka. Ale są też pozytywne momenty, początek wraz z wysłannikiem diabła, sekwencja spalonej wioski czy zabicie dzieciaka. Film jest odważny w formie, dostałby R w kinach na pewno co ostatnimi latami przy fantasy jest rzadkością.
Podsumowując:
+ realizacja
+ pomysł
+ odwaga koncepcyjna, której brakowało od lat w fantasy
- bardzo chwiejny klimat,
- słabe dialogi, sztampowe postacie(zwłaszcza główny bohater miał potencjał -jego przemiana była trochę na siłę),
- zakończenie jest zbyt happyendowe.
Póki co zdecydowanie prym w dark fantasy wiedzie Gra o tron. W tym roku wychodzi Conan, który jest wielką niewiadomą, ale daje nadzieję.
Szczerze, nie mam pojęcia co znaczy below fantasy, wpisując zresztą w google też nie ma tam definicji. Tak czy siak mogę się zgodzić, że nie GoT nie do końca jest dark fantasy, gdyż skupia się na polityce, intrygach i ludziach natomiast element fantastyczny(przynajmniej w dotychczasowym serialu) stanowi bardziej tło i wątek poboczny. Dla mnie obok GoT czymś takim powinien być Wiedźmin.
Wracając do dyskusji to uderza mnie jedna kwestia fabularna: bardzo małe realny jest brak jakiejś armii kraju, w którym dzieje się akcja(zapewne Anglia, bo nie Ameryka z racji tego monastyru). Brak w ogóle jakiejś 3 strony, jest tylko Solomon, a po drugiej sługa Szatana. Zamiast tej grupki wieśniaków wystarczyłoby wstawić oddział żołnierzy, ba! Nawet najemników na czele z kapitanem: wiernym koronie sku.rwielem, który byłby przeciw Kane'owi, ale z racji rozkazu i większego wroga szedł razem na sługusy zła. Ot co: dobra, zła, ale i w pewnym sensie neutralna strona, która nie życzy sobie ani jednych ani drugich.
Dziwi mnie Twoje stwierdzenie o miejscu akcji "zapewne Anglia", zwłaszcza że było dość dosadnie opisane, gdzie to się dzieje (takimi dużymi, jasnymi literkami). Chyba nudziło Cię to dzieło bardziej ode mnie :D
Gdzie leży? Dobra jest, nie masz do bólu greenscreena używanego za to dużo scenograficznej roboty itd. Zwłaszcza jak na stricte europejską realizację.
Scenografia to tu naprawdę jedyna rzecz, do której nie można się przyczepić :-). Ale realizacja to nie tylko scenografia. Zwróć uwagę na drewniane sceny, na zachowania aktorów, jakby im kazano czytać tekst z ekranu. Fatalna reżyseria.
Dodam jeszcze tylko, że nie powinieneś krzywdzić tego skądinąd słabego filmu porównaniem do Dungeon Siege, który zrobił nasz ukochany mistrz tandety Uwe Boll. Z rąk tego człowieka nigdy nie wyjdzie nic dobrego, a jego filmy dostają średnie oceny w granicach 3,5/10. Ja do dziś jestem w szoku, jak jemu się udało ściągnąć parę znanych nazwisk do swoich gniotów.
Jeśli mam być szczery, to w pewnych momentach zastanawiałem się, czy jakimś cudem Solomon nie wyszedł spod ręki Uwe Bolla, zwłaszcza w kontekście wiązania ze sobą poszczególnych scen i scenariusza, ale napisy końcowe rozwiały moje wątpliwości :-).
Nie na Ciebie. Co ty. Wiesz, to naprawdę krew zalewa. I pewnie Matka Teresa by nie wytrzymała. Film jak na skromny budżet, nie nakręciła go żadna z wielkich wytwórni, nie jest to żaden blockbuster, jest naprawdę dobry. Ma interesujący klimat, walka na miecze jest pokazana znakomicie, nie ustępuje pod tym względem takiej produkcji jak "Gra o Tron", do tego naprawdę dobre aktorstwo, ciekawy bohater i kupa emocji przede wszystkim. Choćby to zejście z krzyża - wspaniałe. Wiadomo, że to jest baśń, więc niech nikt nie będzie na tyle tępy, żeby oczekiwać pełnego realizmu. Po prostu, zwyczajnie kur...ica mnie strzela kiedy widzę jak jakiś zj...b piesze "beznadziejny montaż" jak gdyby cokolwiek się na tym znał. Każdy debil, który nic nie wie o filmie, ale chce zrobić z siebie jeszcze większego debila niż jest, nie napisze o złych zdjęciach, nie napisze o złym dźwięku, nie napisze o złym świetle....itd. Nie, on napisze ZA KAŻDYM RAZEM o rzekomo złym montażu. Im większy kretyn tym tekstów o złym montażu będzie więcej. Robi to po to, żeby w jego mniemaniu wyjść na znawcę, chociaż tak naprawdę wychodzi na totalnego głupca.
Smutną prawdą jest to, że ten serwis a raczej jego forum po prostu pęka od TROLLI. OD ZAWAL się jest różnego rodzaju bełkotu. Po prostu odechciewa się cokolwiek pisać.
Solomon Kane to bardzo dobry europejski widowiskowy film przygodowy w połączeniu z kinem akcji i horrorem fantasy Nie rozumiem ludzi którzy nie dostrzegają w tym obrazie pozytywnych cech tylko jakieś wydumane wady jak widać na Webie nie brakuje intelektualnych głupków którzy potrafią obrzucić błotem nawet solidne nisko budżetowe produkcje filmowe Na horror online ten film ocenili na 7 czaszek na 10 mozliwych
Film, jak dla mnie, trochę się dłużył. Nie zauważyłam "złego montażu". Zauważyłam za to świetną muzykę, kostiumy i niezłe zdjęcia. Film dobrze pokolorowany. Aktorstwo bez zarzutu, ale i bez rewelacji. Momentami nudne i sztywne dialogi. Generalnie trzymał się w całości, oglądało się nieźle, ale nie wciągnął mnie za bardzo. Zapewne w kinie zrobiłby większe wrażenie niż na ekranie monitora :)