gdyby został trochę lepiej wyreżyserowany. Co prawda mamy tu trochę całkiem ładnych kadrów, jednak większość scen to typowe współczesne kilkusekundowe cięcia od zbliżenia do zbliżenia. To jednak nie przeszkadza tak bardzo jak obecna w prawie każdej scenie muzyka, która miała w zamyśle podbić ładunek emocjonalny, jednak w moim odczuciu trochę go jednak zabija, wolę w filmach o takiej trudnej tematyce raczej surowy, ciężki, "duszny" klimat, aniżeli na siłę pompatyczny jak tutaj. Dlatego też parę bardziej humorystycznych scen które pojawiły się w filmie mi nie podasowało. Spotkałem się z opinią w tak zwanych internetach, że ten film jest nachalnie religijny, ale nie odniosłem takiego wrażenia (a jestem mocno antyklerykalnym ateuszem). Odtwórca głównej roli, wykonał porządną robotę, ale nic ponad to. Ogólnie aktorstwo na dobrym poziomie, może oprócz żony Tima, która wydała mi się dość drewniana. Podsumowując, jest nieźle, ale trudno nie odnieść wrażenia, że był potencjał na więcej.