Intrygująca i zapomniana rosyjska fantasmagoria utrzymana w estetyce fantasy horroru. Para nowożeńców wybiera się wypocząć na łono natury, gdzieś głęboko w leśną rosyjską prowincję. Kobieta i mężczyzna proszą o wynajęcie im pokoju na miesiąc od babci, która mieszka w odległej, prawie całkowicie opuszczonej wiosce. Staruszka odmawia. Para postanawia zatem przenocować w walącej się, drewnianej chatce blisko tajemniczego jeziora. Następnego ranka zaczynają się niewytłumaczalne, przerażające wydarzenia - wnętrze opuszczonej chatki zamienia się w luksusowy apartament z wykwintnym, egzotycznym jedzeniem i piciem. To nie koniec dziwnych wydarzeń, z którymi wiąże się postać zwariowanego łysego naukowca. Więcej nie zdradzę. Cóż za frapujący i minimalistyczny rosyjski film grozy/mistyczny thriller. Niestety nie miałem okazji widzieć oryginalnej 123 minutowej wersji, jedynie przemontowaną i przeznaczoną na DVD wersję 84-minutową. Tak czy owak "Spacer po szafocie" odznacza się gęstą aurą niesamowitości. Małżonek przez długi czas próbuje znaleźć racjonalne wytłumaczenie tego, co się dzieje. Może to hipnoza? Albo oniryczny koszmar? A jeśli to sen, to niech trwa jak najdłużej… Tylko że już nie ma odwrotu. Trochę śmiałej nagości, odrobina gore (krwawiący topór kata wbity w pień, atak pijawek), mroczne zakończenie, delikatny wpływ "The Evil Dead" (1981) czy "From Beyond" (1986). Para głównych aktorów tak sobie przypadła do gustu na planie, że po nakręceniu filmu wzięła ślub.