Nie spodziewałam się dzieła po Spidermanie3, ale wyszłam z kina w lekkim szoku. Eee to miał być chyba jeden z bardziej widowiskowych i oczekiwanych filmów roku 2007, a wydaje mi się, że jest lekką pomyłką..
Po pierwsze - zacznijmy od tego, że Tobey Mcguire nie powinien nigdy zostać obsadzony w roli Petera Parkera. Jego gra aktorska pozostawia wiele do życzenia, LEKKO ujmując, nie wspominając o wyglądzie. W 1 części jeszcze jakoś to wyglądało, ale widok jego podbróda w 3, obciśniętego kołnierzem kostiumu, był ś m i e s z n y. Nie ja jedna na sali smiałam się z tego widoku w niektórych scenach.
Po drugie - i najwazniejsze chyba - film średnio trzyma się kupy. Wiele wątków wydaje się być wprowadzonymi od tak sobie, dla zabawy. Najgorsze, co zobaczyłam - Peter pod wpływem 'czarnej rzeczy, która opętała go chęcią zemsty', idący ulicą i pstrykajacy palcami na lasencje. Lasencje patrzą na niego jak na obłąkanego, gra dość ciekawa muzyka - wydaje mi się, że twórcy filmu myśleli, że będzie to coś śmiesznego, wstawionego w dośc poważny film. A wyszło to jak ŻART. Nie wiem, co to było. Tak samo scena w restauracji jazzowej - rozumiem, że celem było przedstawienie opętania Petera, ale mogli zrobić to w jakiś inny sposób, bo taniec i gra na pianinku wyszły żałośnie. Tak strasznie to nie pasowało do całości filmu, że musiałam zasłaniać oczy AŻ.
Film nie trzyma się kupy, wprowadzany jest jakiś wątek, przerywany zostaje w trakcie filmu, w tym czasie dzieje się milion innych rzeczy, potem ten wątek powraca, zostaje rozwiązany i się kończy. Dziwne, wg mnie.
James Franco - gra całkiem nieźle, ale miny, które robił w niektórych scenach - przerażające i wywołujące śmiech politowania na sali.
Wiem, że to mega-hollywoodzka produkcja, ale tak czy siak - zakończenie mnie dobiło. W momencie, kiedy Peter prosił Harry'ego o pomoc w ratowaniu Mary Jane, opowiedziałam mojej koleżance dalszy przebieg filmu włąściwie bezbłędnie. "Harry umrze, musi, bo zrobią z niego teraz nawróconego bohatera-przyjaciela, wszystkim będzie go żal" po czym "Za chwilę Peter i Mary Jane staną nad nim, on pobłogosławi ich związek, uśmiechnie się i umrze"
No i się nie pomyliłam, jeszcze ten wschód słońca nad Nowym Jorkiem, nie z tej ziemi, ach, jakiż happy end! Jak dobrze!
I tak, jak byo zaplanowane zapewnie - każde dziecko wyjdzie ze Spidermana z wizją dobra w głowie oraz tego, że ZAWSZE mamy wybór.
Podsumowując: Nie powinniśmy się czepiać przewidywalności hollywoodzkich happy endów i całej fabuły, aczkolwiek OSOBIŚCIE mnie to wszystko raziło. Nie umiem przydzielić punktów, bo zalezy za co. Efekty jak efekty - zwykłe, przeciętne komiksowe. Wizja dobra, podana na talerzu masowym odbiorcom: 10/10.
Co mi się bardzo podobało: Postać opętanego Brocka - te zęby, oczy, całokształt naprawdę sie udał ;)
i muzyka Elfmana - jak zawsze 10/10.
też byłam rozczarowana filmem... teraz w sumie żałuje że nie poszłam na coś innego i nie poczekała, az ktoś ze znajomych będzie go miał.
Jedyne o mi się podobało to właśnie Brock opętany przez Venoma,
taniec Tobey'a był żałosny i na mej twarzy wymusił tylko uśmiech pełen politowania.
Szkoda że film miał jeden z największych budżetów, bo nie był tego wart.
Oj Spermowa dziewczynko,co ty piszesz, widać ze się nie znasz na komiksach MARVELA (czyli Spider-manie) i efektach.
Film był zajebisty!
A efekty nie jakies tak (jak ty to powiedziałaś "efekty jak efekty") tylko wspaniałe!! W końcu to najdroższy film w historii kina ! Venom, Sandman, scena pościgu Harrego za Peterem, sceny z któych Sandman atakował, metamorfoza Brocka, - ARCYDZIEŁO !!
A co do gry aktorskiej Tobey'a to jest świetna ! Wyobraz sobie, i pasuje idealnie do tej roli, tak jak piękna Dunst do roli MJ !! Czyli obsada doborowo dobrana :)
A co do zachowań Parkera, to jakbyś nie zdążyła zauważyć film ma wątki komediowe, a Peter pod wpływem symbiota przeszedł metamorfoze w jakiegoś żigolaka, i te sceny były wyśmienite ! A najlepsza w klubie jazzowym :)
FILM IDEALNY - 10/10
Tylko czekać na czwartą część, mają dać LIZARDA, bo chyba każdy widział w tej części doktorka któy będzie Lizardem :)
No bez przesady M.J. nie jest taka ładna ta co grała Gwen to dopiero sztuka:D:D tylko szkoda ze normalnie ma rude włosy;/..ona powinna grac M.J. w filmie wg. mnie:D
I w tej i w poprzedniej był dr. Connors (Lizard)... Co do tego, ze Dunst jest piękna, to bym polemizował ;], a co do najlepiej wykreowanych postaci, to Topher przeszedł samego siebie... po połączeniu Brocka z symbiotem zagrał totalnego świra, a nie łatwo jest zagrać postać, która ma coś nie tak z garem (wiecie o co mi chodzi)
Co do muzyki - na BANK pojawiło się nazwisko Elfman w napisach na początku. A tak to sorry za pomyłkę, byłam pewna że on kompnował ścieżkę dźwiękową, tak jak wczesniej. Tak czy inaczej - muzyka mi się podobała.
Na komiksach Marvela się nie znam, oceniam film jako film, nie jego zgodność z komiksem. Efekty nie są złe, nie powiedziałam tego, ale MNIE (podkreślam) w specjalny zachwyt nie wprawiły.
Z grą Tobey'ego się nie zgadzam. Nie jest zupełną porażką, ale sam Tobey nią jest. Nie powinno go być w tym filmie! Jest to człowiek żałosny po prostu. Tym razem pytam, bo przyznaję, że nie wiem: Czy Peter Parker w komiksie naprawdę był aż taką pokraką na codzień, po ukąszeniu przez pająka? Robił z siebie taką ofiarę i tak wyglądał? Miał wiszący podbród, stanowił połączenie takiej ciotowatości i niesforności?
Może mam takie odczucia, bo zawsze mimowolnie porównuję trochę film z kreskówką na CN.
Własnie o te wątki komediowe mi chodzi - miały być komediowe, a wyszły żałośnie. To nie były sceny wyśmienite, to po prostu tam nie pasowało. Dało się to zrobić w inny sposób, ale Parker z fryzurą a la Bill z Tokio Hotel, dający popisy taneczne i pstrykający palcami u mnie wywołał niesmak, ale nie śmiech. Strasznie nie pasowało to do całości.
A Kirsten - nie jest ładna, no proszę Was. Ma kwadratową twarz, ścięte zęby i też robi z siebie ofiarę (pomijam sceny, w których siedzi uwięziona w jakichś taksówkach czy wisi przyczepiona do mostów).
Wiedziałam, że to będzie komercyjny film dla mas, ale oczekiwałam jednak czegoś lepszego. Szczególnie, że poprzednie części mi się całkiem podobały. Ten był po pierwsze za długi, po drugie zbyt wielowątkowy i nie może się pochwalić bezbłędną grą aktorską chociaż.
J.K. Simmons - to jest aktor geniusz. Stworzył niezywkle mocną i wyrazistą postać i zasługuje na pełną pochwałę.
Oj, jak mi niesamowicie przykro, ze tak mówisz ;) Szczególnie, ze tak dobrze argumentujesz swoje zdanie..
Dziwny opis ja też dopiero co byłem na filmie i powiem tak film nie zaskakuje niczym nowy ale jest to trzecia część ponoć ostatnia, i nie ma niczym nowym zaskakiwać tylko dokończyć wątki z części poprzednich
Film jest zrobiony tak jak być powinien niczego mu nie brakuje no może zakończenie jest przydługie ale poza tym ok jak dla mnie nalepiej zagrali James Franko i Tomas Hyden Church venom jest złą postacią takie jest zagrać o wiele łatwiej
polecam jak dla mnie 8,5/10
Wiesz "David" Idealny film to to raczej nie jest :/ ... a spujnosc z KOMIKSAMI tez pozostawia wiele do życzenia :/
No pewnie ty byś pewnie zamiast Tobey McQuire dała Brada Pitta.
Mojego zdania tacy ludzie którzy nie rozumieją wytforu czyjeś wyobraźni są mało inteligentni !!
Jak dla mnie film był słaby :/ Pierwsza i druga część były genialne a trzecia to słabizna przegadana , nudna i Venom schrzaniony na całego, nie dość że go nie przypomina to na ekranie się pojawia 5 minut ... ech komercja , komercja ...
HAHAHAHA ktos tam napisal ze Dunst swietnie pasuje do swojej roli, sorry stary, ale prawie jeblem ze smiechu... Komiksowa MJ byla fajna laska a nie paszczurem ktory zeby dostac role musial zrobic kilka gałek... Dziwne ze wygrala ten kasting. Jedno jest pewne, gdyby SM1 krecili 2 lata pozniej na 5874853745983475934% by nie bylo tam Dunst tylko aktorka ktora z nia w tedy przegrala (gdyz nie chciala robic wszystkim galy pod stolem tak jak dunst).
Ech. Spodziewałam się po tym filmie czegoś więcej. Z kina wyszłam lekko zniesmaczona, miałam wrażenie, że film się słabo kupy trzymał.
Podobno głównym czarnym charakterem miał być Venom- a tu? Litosci!!
Zaczęto od symbionta na skuterze a potem nas przerzuca do wątku Sandmana i Goblina. Cudownie. Po chwili Spiderman ląduje na dachu, w tle ma amerykańską flagę. Myślałam że padnę ze śmiechu. Ale jego spacer po ulicy i zachowanie w klubie były Ż A Ł O S N E! Ach i mamy trójkę oponentów rozwalonych w 5 ostatnich minut(jeden się nawrócił)
Jeżeli chodzi o spójność z komiksem to nie mogę się wypowiedzieć na ten temat. Ale i tak mi nie pasuje zakończenie zrobione na chybcika.
Mimo to film polecam :D
hehehe...tylko że w tych 5-ciu końcowych minutach filmu z trojga oponentów Pajęczaka ...2-óch się nawróciło..a 3-ci nie zdążył..
bo gdyby nie fakt że Spider rozpiździł Brocka DynioBombką to pewnie też na końcu by się popłakał..przeprosił Petera i na końcu strzelił mu gałkę na przeprosiny ....film był głupi i tyle...scenariusz pisał naprawdę ktoś baaaaardzo nieobeznany w Historii Spider-Mana i ogólnie rzecz biorąc....niedorozwinięty...a co do budżetu filmu ....WTF??? gdzie te wszystkie pieniądze poszły ?? pewnie Tobey'owi za to pączków nakupywali i dlatego się tak spasł ....bo efekty w filmie...naprawdę były dobre ....ale jako że MAŁO było scen walk ...tak więc i mało efektów i nie potrafię pojąć na co Raimi te 200 mln dolarów wydał ? jakieś pomysły ?
Najlepsze jest to, że zły Spider-man to dalej jakiś mięczak. Co to ma być?? Nakrzyczał na stróża i oglądał się za laskami - no rzeczywiście, straszny jest ten Parker, nie ma co, uciekajmy :D Niby kogoś tam chciał zabić, ale nawet to mu nie wyszło. Scena na ulicy z laskami - to parodia, aktor jest średni, Eddie Brock jest jakimś cherlawym nastoletnim debilem, a w komiksie to był wielki i niebezpieczny kolo, przy którym Sandman powinien wyglądać jak licealistka. Daję filmowi 4/10, za efekty.
Spermo:) xD Muzykę do filmiku zrobił Chris Young - mało znany, ale jakże lubiany kompozytor znany choćby z utworzenia bardzo klimatycznej ścieżki ,do spółki z paroma osobami, do filmidła pod tytułem Włamanie na śniadanie... Rewelacyjnie oddał klimacik tego leciutkiego i przyjemnego filmiku i według mnie - sprawa ma się identycznie ze Spider-Manem. Czego się spodziewałaś...? Jakiegoś głębokiego filmu o psychologicznych rozterkach bohatera...? To miała być bajeczka :) Przyjemna dla oka bajka, która ma Cię odprężyć... :) Co do gry Tobeya - zgodzę się :P Marnie wyszedł w pary scenkach :P Ale Franco - o niebo lepiej :) Facet ma potencjał, którego Tobeyowi brakuje aż za bardzo. Ten brak robi z Tobeya aktora mało perspektywicznego i wszechstronnego, co na pewno nie jest plusem jego umiejętności. Kirsten - Zgadzam się. Jako Mary Jane nie za bardzo, ale nie przeszkodziło mi to w daniu filmikowi 8\10. Solidne widowiskowe kino. Hollywood w formie czystej.
p.s. - Pamiętasz scenę kiedy Sand-Man robi się takie wielki i ma takie fajne długie ręce...? jak go zobaczyłem to krzyknąłem na całą salę - głodzilla xD ... A Połowa widowni w śmiech :)
Efekty wymiatają w tym filmie, akcji jest pod dostatkiem. Najbardziej nie wyszedł Tobiemu , BAD PETER, bo wyglądał tragicznie. Poza tym jest ok.
4/10 Film jest slaby. Dlaczego?
- efekty niezłe ale nie widać ponad 200 mln (ah, gdyby M. Bay tyle miał...)
- gra aktorska Franco i Maguire'a woła o pomstę do nieba (Franco ratują tylko te sceny w których nie widać jego twarzy to mimikę ma tragiczną, a Tobey'a tylko kiedy przyszedł do Osborne'a załatwić sprawy)
- Venom postacią epizodyczną, to zbrodnia wykonana na komiksie(choć nieźle zagrana).
- postać Churcha - mordercy wujka Bena to kicha porównywalna z tym że Joker zabił rodzicow Wayne'a.
- amerykańskość wylewająca się z niektorych scen, zwlaszcza gdy zjawia się Spider-Man na tle flagi - śmiech na sali.
- zły Parker; podrywanie dziewczyn na ulicy to bycie złym? w taki razie większość facetów jest zła:)
- sceny końcowe, tzn łzawe przebaczenie Petera Flynn'owi i "błogoslawieństwo" Harry'ego
- ogólna ckliwość całego filmu
A z plusów:
- J.K. Simmons - najlepszy aktor z całej trylogii, gra równo i stworzył wyrazistą postać.
- Toper Grace jako Venom (kiedy było widać twarz bo reszta to CGI); złego zagrał o niebo lepiej niż Tobey
- muzyka Younga(w 1 byl Elfman, w 2 Elfman&Young a w 3 już tylko Young)
- jak zwykle znakomity epizod Bruce'a Cambella