Witam.
Spider-man był dla mnie wzorem. Śniłem o nim i chciałem latać między blokami na pajęczynie... :) Do dzisiaj mam wszystkie komiksy i sprzedać nie zamierzam. Dlatego mimo, że jestem już dososły i raczej krytyczny w stosunku do amerykańskich filmów - Spider-man krytyce po porstu nie podlegał :) I i II częśc miały swoje wady ale dla mnie to i tak było jak powiew z dzieciństwa. III część - o zgrozo ziewnąłem! Wydałem prawie 50zł na bilety, przekonałem ponownie małżonkę do pojścia na Człowieka Pająka a tu piwerwszy raz poczułem pewną irytację! Tym razem za dużo było niewybaczalnych błędów...
Pierwsza i najważniesza rzecz: Jak ktoś chce melodramat to niech idzie na MELODRAMAT! Łzawe filmy są do obejrzenia w TV w cyklu "prawdziwe historie"! Wiadomo, że zgrabna fabuła MUSI być. Ale na ten film poszli w większości ludzie rządni akcji! Fani komiksów! Fani filmów z efektami! Zresztą nieważne kto i z jakich pobudek ale na pewno nie amatorzy chlipania z chusteczką w ręku! Scenarzysta miał chyba jakieś niespełnione ambicje, które probował nam na siłe sprzedać... Błąd NIEWYBACZALNY.
Po 3 czy 4 razie jak pokazali pulchnego załazwionego kolesia to już mnie ciarki przeszły. Spider-man jak beczał to beczał! A nie łazwił się pół filmu (komiksu).
Druga rzecz - Venom. Jak już tu wcześniej pisali inni - co to było? Piszcząca jaszczurka? Czy co? Może to nie był Venom? Wydaje mi się, że dowolność interpretacji poszła tu za daleko...
Sandman... Postać nawet OK. Ten potwór na końcu przesadzony tylko... No i powstanie Sandmana - wydaje się, że twórcy filmu bardzo się spieszyli i wymyślać im się nic nie chciało...
BARDZO fajna scena w dzwonnicy - zaczałem już powątpiewać, że ten kostium to żywy symbiot a nie jakieś szmatki które sobie Parker wkładał jak miał ochotę (przypomnę, że symbiot był prawie "zawsze" na Spider-Manie i nie było mowy o jakimś zamykaniu w skrzyni!)
Cała historia jakaś taka lewa... Naciągane prawie wszystko... Dla dziciaków pewnie będzie ok.
Może się czepiam ale można było przynajmniej scenarzystę dobrego zatrudnić... Kogoś kto przynajmniej lubi Spider-mana...?
Czuję się lakko olany jako kibic filmów o superbohaterach... Widocznie producent założył, że i tak wszyscy do kin pobiegną... Cóż powiedzieć - wiara w mojego bohatera z dzieciństwa przygna mnie do kina i na IV część filmu... Oby głosy krytyczne stały się jednak pewnym ostrzeżeniem bo jeśłi chodzi o innych herosów - taki wyrozumiały już nie będę...
Pozdrawiam!
Zgadzam się ze wszystkimi twoimi przemyśleniami i wnioskami.Kiedyś również byłem fanem komiksów z nim i po obejrzeniu filmu mam bardzo mieszane odczucia.Scena w dzwonnicy bardzo dobra-fakt.Zbyt wywalony na wierzch wątek romansowo-miłosny.Co to ma być ? melodramat z akcją w tle ?Venom z filmu przy postaci komiksowej to "mało grożny zwierzaczek".W komiksie był mega dominatorem i Spider musiał wycisnąć ze swojej mocy 120 % by mieć choć szansę powalczyć z nim.Cześć trzecia obwituje w wiele nieścisłości , niepotrzebne sceny, akcja nie jest tak bardzo wciągająca jak być mogła.Ogólnie jestem zawiedziony, choć kilka momentów było mistrzowskie.
Kilka momentów faktycznie było fajnych - widać tutaj, że duuuużo pieniędzy poszło na efekty, które są naprawde dobrze i zgrabnie zrobione. Sztuką jest tak zrobić scene, żeby nie było widać jej "komputerowego" pochodzenia.
Tu chylę czoła przed gościami od efektów.
Niemniej jak by dobrze nie były zrobione niektóre sceny nie zmienia to niestety odbioru całości. Za dużo skrótów, za dużo "złotych myśli", za dużo łzawego romansu, za dużo błędów w ekranizacji postaci komiksowych... I wreszcie za mało Spider-man'a w tym Spidermanie...
Naprawdę nie wiem o co chodziło twórcom tego filmu... Oprócz zrobieniu pieniędzy oczywiście....
Na pocieszenie dla zdegustowanych filmem wiernych "czytaczy" komiksowych przygód Spider-man'a powiem tylko, że oglądałem jakieś 15 lat temu film o człowieku-pająku made in Hong-kong :) to była dopiero jazda :D
Pozdrawiam!