PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=433433}

Spirit - Duch Miasta

The Spirit
2008
5,4 22 tys. ocen
5,4 10 1 21910
4,9 16 krytyków
Spirit - Duch Miasta
powrót do forum filmu Spirit - Duch Miasta

Nie twierdzę, że to film udany, ale po ocenie powyżej, jak i po ilości pozytywnych recenzji na rottentomatoes.com (raptem 15%) spodziewałem się totalnego gniota, na którym trudno mi będzie wysiedzieć. Musiałem go jednak obejrzeć na zajęcia z krytyki filmowej, więc poszedłem do kina i pooglądałem, a moje odczucia (jeśli ktoś ma inne - to jego sprawa :P ) są następujące:

Oczywiście jest kilka ewidentnych minusów. Nie licząc Macha, który wcale nieźle zagrał Spirita wszyscy inni aktorzy (z Johansson, Jacksonem i Mendes na czele) są kiepscy strasznie. Poza tym Miller nie jest najbardziej utalentowanym filmowym scenarzystą. :P Fabuła nie "płynie", chwilami lekko przynudza, a poszczególne sceny nie są (czasem) połączone jakimś logicznym ciągiem. Mimo to uważam, że to wciąż kawałek niezłego kina rozrywkowego. Lepszego (w moim odczuciu) od "300".
Dobry film mainstreamowy (a tym są przecież i "Spirit" i "300" [bo trudno uznać jedno i drugie za dzieła sztuki]) powinny przede wszystkim wciągać w opowiadaną historię, tak, żeby - nawet jeśli widz zna jej zakończenie - nic nie odciągało jego uwagi od tego, co się dzieje na ekranie. Dobry film rozrywkowy powinien także wzbudzać sympatię widza dla głównego bohatera, żeby mógł się z nim identyfikować i mu kibicować.
Snyderowi w "300" (przynajmniej w moim wypadku) się nie udało ani jedno, ani drugie. Leonidas i cała reszta Spartan to u niego banda bezmózgich osiłków, których losem trudno się przejąć. Fabuła sprowadza się do wyrzucania na Spartan coraz to nowych stworów z perskiej armii, co wygląda ładnie, ale dramatyzmu nie ma w tym ani odrobinę. A jedynym odpoczynkiem od bitwy jest wątek żony Leonidasa, który przytłacza patetyzem, tanim feminizmem i zwyczajnie irytuje. Oglądając film Snydera czekałem tylko na jego koniec i na jak najszybszą śmierć Leonidasa (która - jak wiadomo z historii - musiała nastąpić).
Historii "Spirita" nie znałem, ale oczywiście mogłem łatwo założyć, że skończy się ona happy-endem. Mimo to fabuła filmu Millera mnie wciągnęła, przymrużenie oka, z jakim film jest opowiadany (co widać w każdej scenie, nawet w tych "przydługich" dialogach, jak to ktoś tutaj napisał - one są przydługie właśnie po to, żeby budzić wrażenie przegięcia i przerysowania całej opowieści) bardzo mi odpowiadało. No i polubiłem Spirita. Bardziej niż Leonidasa, bardziej niż Spider-Mana u Sama Raimiego itp.
No i co tu ukrywać? "Pasuje" mi lekko głupawe poczucie humoru w tym filmie. :P
Dlatego też (za niezłą zabawę, a nie tylko ładne kadry - jestem zdania, że wygląd filmu nie jest tak ważny, jak to, co w środku) daję 6/10. Mogło być lepiej (znacznie lepiej), ale źle wcale nie jest.

Davus

Oczywiście przez "to, co w środku" w przedostatnim zdaniu mam na myśli fabułę, nie głębię. Żeby nie było, że się czegoś doszukuję. :P Choć można traktować "Spirita" jako lekką parodię kina o herosach. To też plusik tego filmu.