Niestety...Miller jest znakomitym twórcą komiksów - sin city, 300, The
dark knight returns, daredevil...ale jeśli chodzi o jego zdolności
reżyserskie czy pisanie scenariusza, to...to koleś nie dorasta
Rodriguez' owi do pięt...szkoda bo uwielbiam jego komiksy...
Oglądając Spirit' a miałęm wrażenie jakby reżyserem i scenarzystą było
małe dziecko. Fabuła nie trzyma się kupy, teksty bardzo sztuczne i
bynajmniej nie chodzi tu o tą zamierzoną sztuczność. Ogólnie w tym
filmie nie ma głównego wątku. W tym filmie nie ma nic, oprócz luźno
związanych ze sobą (nudnawych) scen...
Szczerze powiedziawszy zdziwiłem się, że Samuel L. Jackson zgodził się
zagrać (powiedzmy to sobie w twarz) w takim gniocie.
Jedynymi bonusami filmu to Eva Mendes I S. Johansson - nie żeby
potrafiły grać ale przynajmniej można na czymś oko zawiesić.
Film oceniam na 3/10...
Mimo, że często się z tobą nie zgadzam, to tutaj znajdziemy pokrywające się oceny- pierwsza to tan że Miller jest znakomitym twórcą komiksów.
Zgadzam się, że film jest lekko bez-fabularny, wygląda to tak jakby Miller bardziej chciał pokazać to czego nauczył się od Rodriguez'a w "Sin City" i od Snydera przy "300" bo film jest taką przeplatanką scen rodem komiksowych kadrów ala Sin City i aktorskich scen wycieniowanych w biało-czarnym tonie jak to było w "300"(tylko tam była to sepia).
Po drugie- w filmie jest pełno kiczu...ale....
Komiksy "Spirita" powstawały w latach 30 i 40 wtedy takowe przerysowania, stylistyka parodii i lekkiego kiczu były podstawą w ich rysowaniu. Mi osobiście takowa stylistyka filmu przypadła do gustu,jak na 1-wszy raz (stąd ocena 5/10) ale odrazu przyznaję się - nie znam komidksu.
Kiedy się z nimi zapoznam (ich premiera w Polsce to koniec stycznia) będę mógł zobaczyć czy owa kiczowatość i karykaturalność to naturalny styl komiksów Eisnera który Miller zachował, czy były to jego braki reżyserskie i babole scenariuszowe.
Dodam jeszcze że "tworząc kiczowatość kina klasy B" też trzeba mieć klasę.....choćby taką jaka R.Rodriguez zademonstrował tworząc "Planet Terror".
"Jedynymi bonusami filmu to Eva Mendes I S. Johansson" Tutaj się zgadzam(to czy potrafią grać to ocena każdego z osobna) ich role były najlepsze w filmie. Równierz podobał mi się Samuel L.Jackson.
Niby jest to typowy "villian" chce podbić świat,zabić spirita i być nieśmiertelny czyli nic czego byśmy nie znali.. Reżyser jednak przedstawia jego metody, styl i sposób działania w tak wyolbrzymiony i karykaturalny sposób, że widz widząc Jacksona poprostu się śmieje. Sam aktor zaś daje się temu ponieść i nie próbóje być poważny