Wybrałem się dziś do kina na ten film. W sumie zapowiedzi mnie zachęciły ( Sin City - nowatorski i podobał mi się, 300 spartan - jak dla mnie rewelacyjne podejście do tematu)..Jednakże gdy zaczął się film, żałowałem, że kupiłem na niego bilet..nuuudaaa.. zero porywu, zero polotu.. Ktoś po prostu po chamsku wziął technikę robienia filmu z Sin City, fabułę a'la Max Payne ( dno..) i wyszło to "coś" bo na miano filmu nawet nie zasługuje. Czas na seansie mi się dłużył, a sala świeciła pustkami..( w dniu premiery!). Widać przeczytali recenzję filmu zanim udali się na niego do kina. Ja niestety tak nie zrobiłem i teraz tego żałuję. Ale żeby było pokrycie moich słów: Scarlett Johansson gra wręcz w epizodach, bez rewelacji. Eva Mendez - urósł jej tyłek i strasznie to eksponuje w filmie :/ Jej rola bez wyrazistości, jak początkująca aktorka.. Samuel L. Jackson - ludzie, czy on się stoczył na dno żeby w takiej smirze grać? A może pozazdrościł aktorom z Sin City, że zrobili coś nowatorskiego..Nie wiem, ale na pewno zrobił błąd że zagrał tam jedną z głównych ról. Co do głównego bohatera to miałem nieodparte wrażenie, że to gra Ben Affleck bo aktor uderzająco do niego podobny. Drogi czytelniku, oszczędź zatem pieniądze i idź na coś innego, ale tylko nie na "Spirit.." bo w trakcie z nudów to tylko "Ducha" można z nudów wyzionąć...