najlepsza scena -monolog przy wódce o życiu jakie będzie chciał mieć,przygnębiająca jak dla mnie wizja.Pojawia się też element metafizyczny ( konie na ekranie telewizora) nie bardzo rozumiem symbolikę i co reżyser chciał przekazać.Jest to coś podobnego do postaci z "Dekalogu" którą grał Barciś.