Ach, cóż za wspaniała to chwila, móc oglądać Jane Fondę na ekranie. Ten film to Fonda. Jest jego duchem i ciałem. To istna fontanna energii i humoru. Znakomita i przykuwająca uwagę. Wokół niej wszystko się kręci, przyćmiewa innych i oślepia niczym słońce jaśniejące w południe. "Sposób na teściową" warto obejrzeć tylko i wyłącznie dla Fondy. Nawet Lopez mimo całej swojej niezdarności nie jest w stanie zepsuć obrazu, a dzieje się tak tylko dlatego, że jest w nim Fonda. Świetnym dodatkiem jest Wanda Sykes, jako przyboczna diabolicznej przyszłej teściowej. Kiedy odrzuci się Fondę i Sykes nie pozostaje nic. Kolejna komedyjka Luketica broni się tylko dzięki powrotowi do kina Fondy. Bez niej ten film byłby pustym zlepkiem desperackich prób Lopez i Vartana, by ożywić truchło humoru, które zmarło, kiedy tylko dowiedziało się, że Lopez raz jeszcze próbuje sił w komedii romantycznej.
Zgadzam się w 100% Film sam w sobie był bardzoi kiepski, ale Fonda postawiła go na nogi w odpowiednim stopniu. Chodż i tak mi się nie podobał. The end
ja jeszcze bym dodał: Teatr jednej aktorki, po prostu. Fonda zdominowała cały film i gdyby nie ona, to film byłby nieznośny, a tak przynajmniej ma chwile przebłysku
Hmm.. a ja uważam, że ta komedia jest naprawdę świetna :) Zarówno gra aktorkska Fondy jak i Lopez, które dopasowały swoje temperamenty, osobowości i talenty... jak i poczucie humoru :).
A ja bym właśnie powiedziała, że w tym filmie jest mało z komedii romantycznej ;). Jasne, że jest wątek miłości pomiędzy Charlie i Kevinem, ale tak naprawdę chodzi tu o przejaskrawiony stosunek teściów do swej synowej lub zięciów. Fonda świetnie odegrała zdesperowaną matkę, która nie może pogodzić się z małżeństwem syna. A Lopez... gdyby nie ona, to nie wiem czy ten film był tak dobry. Uważam, że wszystkie postacie były brawurowo dobrane i niezastąpione. Uzupełniały się nawzajem.