Nie oczekiwałem prawdziwej historii, ale tutaj Disney pohulał. Klasztor jakichś średniowiecznych mnichów bez przełożonego co to przepisują księgi w Anglii, w której klasztory zlikwidowano we wcześniejszym stuleciu, tańce Indian preriowych, sami Indianie jakby też z prerii się urwali, odgłosy dżungli w północnoamerykańskim lesie. Dobrze, ze nie było tipi i dali chociaż wigwamy. Z prawdziwej historii Squanto niewiele. No i zakończenie. Jakże mnie podniosło na duchu. To nic, że nieprawdziwe vide wojna z Pekotami już w 1637.