Fabuła prosta jak konstrukcja cepa. Całość ratuje tylko taniec, a dla niektórych może i muzyka, choć mi osobiście się nie podobała.
Podobało mi się za to tango na urodzinach Natalie i taniec Moose'a i Camili na ulicy. Choreografia w wodzie też była niezła. I to właściwie wszystko co do plusów. Reszta jest w konwencji teledysku i odcinków You Can Dance. Brak wyrazistych postaci choć zrobiono wszystko by widz poczuł sympatię do głównych bohaterów, jak i tych drugoplanowych (np. braci bliźniaków). Nie zabrakło też obowiązkowej gadki o spełnianiu marzeń i tego typu amerykańskiej "filozofii nadziei" i wiary we własne możliwości. Akcja do bólu przewidywalna i nie obyło się też bez stereotypów (np. kujon w okularkach na zajęciach w szkole). Luke jest oczywiście przystojny i wymuskany, jego partnerka mniej urodziwa, za to o nieskazitelnie gładkiej cerze i zawsze błyszczących orzechowych oczach. W ogóle to wszyscy są ładniutcy i symaptyczni niczym dzieciarnia z "High School Musical". Bo "Step Up 3D" to właśnie taki HSM dla 18-20 - latków, tylko poziom zaawansowania tanecznego "aktorów" jest o niebo wyższy.
Jest to film do obejrzenia i zapomnienia. Chyba, że ktoś jest fanem gatunku. Mi się niezbyt podobał.