Szczerze mówiąc trafiłem na niego przez przypadek lecz był to dobry traf. Film jest świetny w oglądaniu (nie ma żadnej skomplikowanej fabuły by śledzić każdą minutę filmu), wspaniały humor (film bawi i nie porusza ciężkich egzystencjalnych rozważań, jest po prostu beztroski bo taki stosunek mają bohaterki do życia- szczęśliwa młodość), świetny pod względem operatorskim i animacyjnym (jak na rok 1966 takie sztuczki animatorskie przypadkiem nie były fenomenem w kinematografii "demoludów"?!), świetna gra aktorska, a jaki ma morał to zależy od widza ;)
Dziwie się że reżyser jest tak mało znany szczególnie w Polsce (na filmwebie nie ma swojej biografii!) , a przecież po oburzeniu Stokrotek widzę że artystka jest na poziomie i warta jest głębszej analizie (obejrzeniu filmów) i szkoda że film i reżyser nie został bardziej nagrodzony, podoba mi się jej styl.
pozdr
spoko, zmień sobie tytuł wątku na "niezapomniany". będziesz bardziej przekonujący/a
to już tylko od treści mojego postu możesz się przekonać (przynajmniej w tym wypadku od wartości), a nie po samym tytule. To nie jest tabloid gdzie najbardziej wymowny tytuł tematu (napisany grubymi i wielgaśnymi literami, który jednym zdaniem wszystko uzasadnia) przysłania wartość poniżej zapisanej treści. Nie ocenia się lektury po okładce!
no to zapisz się na Turniej ortograficzny tam się wykazuj. Przez niedopatrzenia tak mi się kliknęło i po sprawie (błąd nieświadomy rzeczą ludzką). Jeśli chcesz coś dodać NA TEMAT mojej krótkiej oceny filmu to proszę bardzo. Tylko proszę bez tych angielskojęzycznych "naleciałości językowych" i podwórkowych neologizmów (slangu) to tylko szpeci język polski.
Tak? A ja właśnie myślałam, że język polski szpecą błędy ortograficzne:] Myślałam, że poprawisz tytuł wątku i będzie po sprawie, ale najwyraźniej lubisz wchodzić w niepotrzebne dyskusje.
Co do Twojej wypowiedzi, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że film "nie porusza ciężkich egzystencjalnych rozważań" (wg mnie właśnie porusza, nie wiem co dokładnie rozumiesz pod tym pojęciem, ale jego głównym tematem jest próba odpowiedzi na pytanie o sens życia i jakość życia, chyba podlegają one pod kategorię "rozważań egzystencjalnych" ), ale chyba rozumiem co masz na myśli. Autorka podejmuje się analizy społeczeństwa, a nie jakiejś specyficznej jednostki, jak np. Bergman - myślę, że o to Ci tu chodziło. Zresztą robi to w zupełnie inny sposób niż szwedzki reżyser.
Nie widzę też dwuznaczności interpretacyjnej jeśli chodzi o zakończenie i morał filmu. Jak dla mnie jest on jasny. Jeśli widzisz możliwości różnorakiej recepcji końcowego trzęsienia ziemi, to bardzo chętnie o nich poczytam.
Pozdrawiam
PS Proszę o odpowiedź mniej agresywną niż dwie pozostałe
"Co do Twojej wypowiedzi, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że film "nie porusza ciężkich egzystencjalnych rozważań" (wg mnie właśnie porusza, nie wiem co dokładnie rozumiesz pod tym pojęciem, ale jego głównym tematem jest próba odpowiedzi na pytanie o sens życia i jakość życia, chyba podlegają one pod kategorię "rozważań egzystencjalnych" )"
No proszę nie iść na łatwiznę. Tak można powiedzieć o większości tego typu filmów, jednak jak już wspomniałem wyżej film jest łagodny do oglądania i pokazuje beztroskie życie bohaterek i młodzieńcze podejście do życia w skrócie "szczęśliwa młodość" (jednak za tą "beztroskość" dziewczynki zapłacą i zrozumieją swoje postępowanie próbując naprawić sprawę- przepraszam za spojler)- a więc powtórzenie zdania.
"Autorka podejmuje się analizy społeczeństwa, a nie jakiejś specyficznej jednostki, jak np. Bergman - myślę, że o to Ci tu chodziło. Zresztą robi to w zupełnie inny sposób niż szwedzki reżyser."
Uważam, że nieodpowiednie było by tu porównywać Chytilovą do Bergmana no ale rozumiem o co TOBIE chodzi. Jednak jaka tu analizować społeczeństwo gdzie Stokrotki są w centrum uwagi i reszta społeczeństwa (tło) się na nich skupia (niewiele możemy powiedzieć o tych osobach poza tym że podały się ich woli), np. sceny z umizgami ich (Stokrotek) wobec innych i na odwrót (Autorka miała tu za cel przedstawić naganne cechy kobiety). Szczerze mówiąc stanowisko wobec Stokrotek na początku jest bierne wobec ich zabawy by pod koniec filmu zareagować stanowczo.
"Nie widzę też dwuznaczności interpretacyjnej jeśli chodzi o zakończenie i morał filmu. Jak dla mnie jest on jasny. Jeśli widzisz możliwości różnorakiej recepcji końcowego trzęsienia ziemi, to bardzo chętnie o nich poczytam."
Co do morału i trzęsienia ziemi to raczej tyle znaczy co ostatnie powiedziane zdanie w tym filmie :).
Mnie najbardziej ciekawi sens wstawiania tej "archiwalnej wstawki" z bombardowanie. Niby aluzja do Stokrotek jako nieokiełznany żywioł, który niszczy wszystko na swojej drodze, że w każdym człowieku jest taki "żywioł nieograniczonej wolności" jednak z którym trzeba się miarkować bo "Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się Twoja"?
Pozdrawiam
PS Proszę sobie darować te uwagi "ortograficzne" (dokładnie nad jedną się uczepiać to niedorzeczne), z którego się wytłumaczyłem choć NIE MUSIAŁEM (proszę się zatrudnić jako wolontariusz na forum i poprawiać błędy jeśli Masz czas i wiedzę), nie zamierzam się wdawać w niepotrzebne dyskusje nie na temat (wytknę Tobie błędy z Twoich postów i nie będziesz już taka odważna). Jak się to powtórzy posty będą ignorowane i usuwane.
Prosiłam o nieagresywnego maila i prawie Ci się udało. Jakbyś wyciął ten PS to nawet mogłabym nazwać Twoją odpowiedź porządną polemiką. Szkoda, że go tam na końcu umieściłeś... A co do zdania: "wytknę Tobie błędy z Twoich postów i nie będziesz już taka odważna" to proszę bardzo, wytknij mi je, ja się nie będę obrażać na takie rzeczy, tylko je poprawię.
Postacie głównych bohaterek, a nie postacie je otaczające, symbolizują ówczesne społeczeństwo, zwłaszcza postawę konsumpcjonizmu wśród młodych ludzi. A tych uwag co do końcówki, wybacz, ale nie rozumiem.