James Gunn zrobił arcydzieło. Liczyłam, że Strażnicy nie zawiodą, ale to co zrobił Gunn skradło moje serce. Nie sądziłam, że tyle razy będę płakać i śmiać się podczas seansu. Film całkowicie spełnił moje oczekiwania, a nawet znacznie je przewyższył. Każda z postaci wniosła coś do filmu. Dzięki podejściu Gunna możemy popatrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy, gdzie miłość poprzetykana jest świetnym żartem, uczucia stawiane są na pierwszym miejscu, a przy tym jak zwykle jest dużo akcji. Rocket przyznający się do tego kim był naprawdę, uwalniający swoich małych pobratymców sprawił, że jeszcze bardziej pokochałam tę postać - już nie tylko, za żart i luzackie podejście, ale też za wielkie serducho.
Minusik mały za Star Lorda, którego nie potrzebnie po raz kolejny próbują zabić i cudownie znowu ocalał. Ta scena trochę bruździ, ale nie ma rzeczy idealnych :)
Skoro nie ma rzeczy idealnych to nie pisz, ten film to arcydzieło. Arcydzieło dlatego właśnie jest arcydziełem, że jest idealne.
Arcydzieło -dzieło kultury, które zostało uznane przez odbiorców lub publiczność w pewnym dłuższym okresie za wyróżniające się na tle innych dzieł lub za doskonałe w swoim gatunku - istotne jest znaczenia słowa LUB :) A tak btw każdy może mieć swoje zdanie, i każdy może się przyczepić jak mu się nudzi ;)