Nie rozumiem tych wszystkich ochów i achów. Jasne, ten film jest o niebo lepszy niż ostatnie ulepy marvela z wakandą na czele, ale zaraz wybitny?
Pierwsza połowa filmu naprawdę mi się podobała. Fajny dynamiczny początek pokazujący, że nawet strażnicy nie zawsze wygrywają. Potem akcja zwalnia, jest ciekawie, budowany jest klimat. Młody rocket i jego kuple miodzio.
I naglę bęc, wszystko upada. Przemiana warloka to pstrykniecie palca. Prat trzeci raz zamarza w kosmosie, śmierć Debicki jakaś nijaka. Pod koniec sprawdzałem ile jeszcze trwać będzie film, taka nuda. Widać potencjał, widać pomysł, niestety niewykorzystany.