Który lepszy? Step up czy StreetDance? Dla mnie to bez różnicy, bo wszystkie filmy taneczno-muzyczne ubiegłych lat to kaszana. Słaba fabuła (jeśli w ogóle takowa jest) i byle pretekst do bezsensownych wymachów kończynami. Układy choreograficzne w tych filmach robią na mnie wrażenie... jakbym oglądała tancerzy chorych na padaczkę. Jeszcze zdzierżę Grease, ale to tylko zasługa piosenki "You're the one that I want (jest na końcu, a nie chcę przegapić i oglądam cały film), do której mam ogromny sentyment. Nie wspominam juz o produkcjach disneyowskich, które są po prostu zenujące...