Pozornie oryginalne założenie ( film bez dialogów) okazuje się wręcz "filmową instalacją artystyczną". Mialki erotyzm, studenckie aktorstwo, "artystyczne" zdjęcia. Ufff.... Od razu włączyc znakomite "Życie Adeli.
Nazwać to "artystycznym" to obrazić artyzm.