jakich oczekiwań?
To GRINDHOUSE w najlepszym wydaniu. JENNA zasługuje na najwyższe uznanie za udział w tym projekcie.
Oprócz gore i seksu jest też coś, czego pewnie mało kto się spodziewa - udana satyra na imperialistyczne zapędy George'a Busha. Kpina z wojska i błyskotliwy zjadliwy atak w bezmyślność naukowców.
Koniecznie nalezy też obejrzeć sceny usunięte z filmu (większość niepotrzebnie).
Twórcy to prawdziwi pasjonaci. Film zrealizowali bodaj w 18 dni.
Nieźle.
Widać te 18 dni, warsztatowo wiele nie dociągnięć, zarówno montażowych jak i operatorskich. Film jest udanym pastiszem z miejscami dość zabawnymi dialogami, ale powiedzmy sobie szczerze polega na cyckach i krwi. Jak dla mnie dobre połączenie na piątkowy wieczór przy piwie, ale nigdy nie nazwałbym go dobrym filmem. Jest słaby nawet jeśli dostrzeżemy ukryte pod grubą warstwą kiczu przesłanie dotyczące funkcjonowania w zbiorowości, ciągłej gonitwy za sukcesem i znanej z innych filmów o zombie - krytyki konsumpcjonizmu. Satyra natomiast jest zauważalna jedynie w pierwszej fazie filmów, później rozmywa się aż do samego końca, można by było dać tego więcej, wcale nie jest w pełni udana natomiast atak w bezmyślność naukowców jest czymś absurdalnym ponieważ funkcjonuje jedynie w świadomości widza w odniesieniu do innych filmów a nie rzeczywistości. Film jest zrobiony dla rozrywki przez rozrywkę dlatego 4/10 i do ulubionych.